Zaostrza się sytuacja w Izraelu. Palestyńczycy określili mianem aktu wojny wczorajszy atak izraelskich helikopterów na Betlejem, w którym zginęło 4 członków ugrupowania Hamas. Izraelczycy zemścili się w ten sposób za poniedziałkowy zamach terrorysty - samobójcy, ale teraz z kolei Palestyńczy zapowiedzieli odwet. Aresztowali już 5 osób, podejrzewanych o kolaborację z Izraelem i pomoc w ataku na Betlejem.

Wczoraj po południu po raz pierwszy od wybuchu Intifady 10 miesięcy temu, Palestyńczycy użyli granatnika na Zachodnim Brzegu Jordanu. Pocisk spadł na żydowskie osiedle Gilo, koło Jerozolimy. Nikt nie został ranny.

Tymczasem Islamski Ruch Oporu Hamas zapowiedział zemstę za śmierć swoich bojowników w Betlejem. Izraelskie helikoptery ostrzelały wczoraj dom, w którym zginęło 4 członków Hamasu. Był to odwet za poniedziałkowy zamach palestyńskiego terrorysty - samobójcy w miejscowości Binyamina. Jednym z zabitych jest 45-letni dowódca tajnych bojówek Hamasu na Zachodnim Brzegu. W ataku na budynek w centrum Betlejem uczestniczyły dwa helikoptery szturmowe typu Apache. Odpaliły kilkanaście rakiet powietrze - ziemia. Blisko 10 innych Palestyńczyków odniosło rany. Zlikwidowana bojówka szykowała zamach w centralnym Izraelu - oznajmił rzecznik armii Izraela. Tymczasem napięcie rośnie także gwałtownie we wschodniej Jerozolimie. Władze izraelskie zakazały odbycia tam, w budynku Orient Haus, uroczystości żałobnej ku czci zmarłego półtora miesiąca temu Faysala Husaini. Palestyńczycy odrzucają te zakazy. Od początku palestyńskiego powstania we wrześniu ubiegłego roku, zginęło ponad 620 osób.

foto Archiwum RMF

04:40