W stan najwyższej gotowości została postawiona armia Korei Południowej, po prawdziwej bitwie morskiej z okrętami z Północy, do której doszło rano na Morzy Żółtym. W starciu tym zginęło 4 południowo-koreańskich żołnierzy, 18 zostało rannych, a jednego uznano za zaginionego.

Ta północnokoreańska prowokacja jest czystym naruszeniem porozumienia o zawieszeniu broni. Ostrzegamy Koreę Północną, że zareagujemy na ten incydent - mówił rzecznik sztabu armii Korei Południowej.

W oświadczeniu ministerstwa obrony w Seulu podano też, że zatonął jeden z kutrów patrolowych. Nie wiadomo, czy po stronie północno-koreańskiej są jakieś ofiary.

Dwa okręty eskortujące kutry rybackie z Korei Północnej weszły na ponad godzinę na południowo-koreańskie wody terytorialne. Gdy usiłowały je przepędzić jednostki patrolowe, doszło do starcia. Jeden z okrętów z Północy został poważnie uszkodzony.

Jeden z tamtych okrętów zaczął strzelać, na co nasze jednostki odpowiedziały ogniem. Potyczka trwała aż do momentu, gdy północno-koreańskie kutry wycofały się - wyjaśniał południowo-koreański generał.

Od początku tego roku jednostki wojenne z Korei Północnej już 9-krotnie wpływały na wody sąsiada z Południa. Jednak incydentom tym nie towarzyszyły starcia. Do najpoważniejszej konfrontacji doszło trzy lata temu, gdy północno-koreański kuter patrolowy został zatopiony na wodach Korei Południowej. Zginęło wtedy około 30 marynarzy.

Rys. RMF

08:15