Poznaniak Robert Szlecht, którego szczątki zostały znalezione w ubiegłym roku na wraku statku Gustloff w okolicach Łeby, zmarł z powodu utonięcia. Wszystko wskazuje więc na to, że nikt w tej sprawie nie usłyszy zarzutu zabójstwa. To nie oznacza jednak końca kłopotów osób, z którymi nurek wybrał się na wyprawę – czytamy w Onecie.

Mamy już opinię biegłych i wynika z niej, że przyczyną śmierci było utonięcie - mówi Onetowi Patryk Wegner, Prokurator Rejonowy w Lęborku.

Śledczy dalecy są jednak od umorzenia sprawy. Analizują teraz wszystkie materiały, a prokurator referent sprawdza opinię biegłych. Prokurator Wegner nie chce zdradzać, czy i ewentualnie kto w najbliższym czasie będzie mógł usłyszeć zarzuty.

Wciąż nie można jednak wykluczyć, że na ławie oskarżonych usiądą uczestnicy wyprawy nurkowej, którzy razem ze Szlechtem wybrali się w morze i później twierdzili, że schodzili na wrak zupełnie innego statku. W grę mogą wchodzić m.in. zarzuty za nieudzielenie pomocy, składanie fałszywych zeznań i narażenia na utratę życia lub zdrowia ekipy ratunkowej, która szukała zwłok na innym wraku.


Wrak mogiła

Leżący 22 mile morskie (około 40 km) na północ od Łeby wrak M/S Wilhelma Gustloffa ponad 25 lat temu uznany został za mogiłę wojenną.

Zimą 1945 roku tym pasażerskim statkiem, pływającym pod banderą nazistowskiej III Rzeszy, z Gdyni mogło wypłynąć nawet ponad 10 tysięcy osób. Była to niemiecka ludność, która uciekała do Niemiec z terenów powoli zajmowanych przez Sowietów. Na pokładzie byli między innymi niemieccy żołnierze różnych rodzajów sił zbrojnych, funkcjonariusze Gestapo, członkowie NSDAP czy pracownicy urzędów III Rzeszy. Wielu z nich wraz z rodzinami. Kilka godzin po wyjściu z portu Gustloff został trzykrotnie storpedowany przez radziecki okręt podwodny. Zatonął godzinę później. Zginęło ponad 6 tysięcy osób.

Nurkowanie pod specjalnym nadzorem

Zatonięcie Gustloffa uważane jest za największą katastrofę morską w historii. A leżący na dnie Bałtyku wrak objęty jest całkowitym zakazem nurkowania. Pływać nie wolno także w odległości 500 metrów od jednostki.

Zgodę na nurkowanie na wraku Wilhelma Gustloffa wydawać może tylko Urząd Morski w Gdyni. Robi to bardzo rzadko. Przede wszystkim w celach naukowych lub badawczych.