Do zakażenia organizmu 27-letniego Michała z Wejherowa, który zmarł na sepsę, mogło dojść przy okazji zapalenia gardła. Błyskawiczny przebieg choroby mógł być spowodowany osłabieniem wątroby, branymi sterydami - dowiedział się reporter RMF FM Wojciech Jankowski. Tak wynika z przeprowadzonej dziś sekcji zwłok.

Rodzina Michała oskarża lekarzy o zlekceważenie objawów sepsy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura rejonowa z Wejherowa.

Doniesienie do prokuratury złożyła narzeczona Michała, Ania. Dziewczyna oskarża lekarzy o popełnienie ewidentnych błędów zaniedbania. Michał trafił do szpitala z objawami rwy kulszowej w ubiegły poniedziałek. Natychmiast na jego ciele pojawiła się wysypka, którą - jak twierdzi dziewczyna - lekarze zlekceważyli. Chłopak zmarł w piątek. W sobotę lekarz stwierdził, że błędnie odczytał wynik i że się pomylił. Przyznał się do błędu - mówi Ania.

Te oskarżenia odrzuca naczelna lekarz szpitala, dyrektor Bożena Czepułkowska: Podejrzewamy, że tutaj doszło do dramatu tzw. syndromu szoku toksycznego.