Krakowska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie podpisów Pawła Grasia złożonych na dokumentach firmy Agemark. Prokuratura badała już czy podpis rzecznika rządu mógł zostać sfałszowany. Postępowanie umorzono, bo nie dopatrzono się fałszerstwa. Graś domagał się ponownego zbadania sprawy.

W odpowiedzi udzielonej na wniosek złożony do Prokuratora Generalnego prokurator okręgowy szczegółowo przedstawił swoje stanowisko i argumenty wskazujące na brak podstaw do podjęcia na nowo wyżej wymienionego prawomocnie umorzonego postępowania przygotowawczego - tłumaczy prokurator Bogusława Marcinkowska.

We władzach spółki Agemark, zasiadał nie tylko Paweł Graś z żoną, ale również niemiecki biznesmen. O sprawie zrobiło się głośno, kiedy prokuratura zaczęła podejrzewać rzecznika rządu o podanie nieprawdy w oświadczeniu majątkowym. W dokumencie Graś napisał, że nie jest już w spółce, choć faktycznie był w jej władzach.

Według informacji RMF FM sam Graś zeznał w prokuraturze przy okazji innej sprawy, że nie wie, czy podpisy są jego, czy też nie. Miał podkreślić, że wyglądają podobnie jak jego podpisy. Oznacza to, że śledczy nie mogli mu zarzucić składania fałszywych zeznań czy utrudniania śledztwa. Obie sprawy zostały więc umorzone.

Zeznania żony Pawła Grasia, że podpisała się za męża, nie można zakwalifikować jako składanie fałszywych zeznań. Od dwóch lat działa orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika bowiem, że nawet osoba przesłuchiwana jako świadek może skłamać w zeznaniach. Oczywiście pod warunkiem, że w ten sposób realizuje prawo do obrony siebie lub najbliższych.