Senatorowie nie zajmą się dzisiaj nową ustawą o radiofonii i telewizji. Ustawa przegłosowana przez sejm wywołała ogromną burzę. Powszechnie krytykowano ją jako próbę wprowadzania przez rządzących cenzury w internecie.

Jeszcze wczoraj senacka komisja kultury nie widziała problemu, do momentu, w którym przemówił premier. Po słowach Donalda Tuska nagle zaczęły rodzić się wątpliwości w głowach senatorów Platformy.

Premier nagle zagrał inną melodię, to i senatorowie zaczęli inaczej tańczyć. Donald Tusk pod naciskiem opinii internautów zapowiedział wczoraj rzetelne sprawdzenie, co w projekcie jest niezbędne, a co nie. Pogubieni senatorowie Platformy zamarli, bo jeszcze nie rozpoznali melodii. Współgramy z panem premierem, bo te poprawki, o których usłyszymy i dyskusja będzie się dalej toczyła w klubie, a na forum plenarnym jutro - mówi Andrzej Person. Lepiej późno niż wcale. Uderzyć się w piersi i po prostu powiedzieć "przepraszam" - dodaje Jan Wyrowiński.

Na razie nikt jednak nie przeprasza, bo przecież premier nie powiedział, za co. O co mu chodzi - senatorowie Platformy mają się dowiedzieć popołudniu. Sprawę dodatkowo komplikuje to, że ustawa w trybie pilnym nie może zmieniać kompetencji Krajowej Rady, a projekt właśnie to robi. Nie trudno się więc dziwić, że cześć senatorów Platformy traci cierpliwość. Ja jestem oczywiście za tym, że tu powinny być podjęte kroki radykalne i żeby tę ustawę w Senacie odrzucić. Ten produkt jest najgorszej jakości - mówi Jan Wyrowiński.

Powszechnie krytykowane przepisy - zdaniem ekspertów wprowadzają "cenzurę" i zagrażają rozwojowi internetu w Polsce. Wprowadzają na przykład obowiązek rejestrowania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji programów telewizyjnych rozpowszechnianych wyłącznie w sieci.