Marszałek Sejmu Radosław Sikorski nie zamierza zmieniać trybu pracy na Wiejskiej. Oznacza to, że sala plenarna nadal będzie świecić pustkami. W czwartek posłów, przysłuchujących się debacie o polityce zagranicznej, było mniej niż akredytowanych w Polsce dyplomatów. Powód? Równoczesne obrady kilkudziesięciu komisji.

Miał to zmienić projekt zakazu obrad komisji w czasie posiedzeń Sejmu. Jednak Radosław Sikorski nie zamierza go wprowadzić w życie.

Marszałek Sejmu, który urzęduje od kilku tygodni, najwyraźniej postanowił stanąć po stronie posłów. To nie jest tak, że jeśli jest dzień niesejmowy to oni nie pracują. Posłowie pracują w swoich regionach - tłumaczy Radosław Sikorski.

Na trzy sejmowe dni przypada 11 niesejmowych, kiedy mogliby pracować w komisjach - odpowiada z kolei poprzedniczka marszałka a teraz pani premier Ewa Kopacz. Pracujemy tylko trzy dni, więc to nie jest zajęcie całego tygodnia. Ja myślę, że trzeba dać czas panu marszałkowi Sikorskiemu, żeby dojrzał do takiej decyzji i zaczął bronić takiej opinii, że warto pracować więcej w polskim parlamencie - dodaje. 

Na razie posłowie są w Sejmie przez trzy dni co dwa tygodnie. A kiedy marszałek w końcu "dojrzeje" do decyzji to będą wybory i na zamianę będzie już za późno.