Około 81 tysięcy złotych ma zapłacić Skarb Państwa Marcinowi Tylickiemu za bezzasadne aresztowanie przed czterema laty, gdy ABW zatrzymała go pod zarzutem gotowości współpracy z rosyjskim wywiadem. Tylicki został już prawomocnie uniewinniony.

Były społeczny asystent szefa sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józefa Gruszki żądał 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia i około 6 tysięcy odszkodowania za krzywdy, utracone wynagrodzenie i koszty wznowienia studiów przerwanych z powodu niewątpliwie niesłusznego trzymiesięcznego aresztu.

Sąd uznał wniosek Tylickiego za wyjątkowo zasadny, a areszt wobec niego za niewątpliwie niesłuszny. Uznając żądaną kwotę odszkodowania, sąd za kontrowersyjną uznał jednak wysokość zadośćuczynienia. Zasądził tylko 75 tysięcy złotych, podkreślając, że zadośćuczynienie jest limitowane czasem niesłusznego aresztu. Za każdy miesiąc przyjęto po 25 tysięcy złotych, biorąc pod uwagę średnie zarobki w kraju, warunki materialne Tylickiego oraz wysokość kwot zasądzanych w tego typu sprawach.

Sąd podkreślił również, że areszt miał dla Tylickiego wysoce negatywny wpływ. Jego krzywdę spotęgował fakt, że sprawę opisały media - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Gutkowska. Sprawa jego zatrzymania była zmanipulowana dla określonych potrzeb politycznych - dodała.

29-letni Tylicki mówił przed sądem, że areszt całkowicie zmienił jego życie: stracił niektórych znajomych, ucierpiały jego kontakty zawodowe, a trauma przyczyniła się do śmierci jego babci. Dodawał, że w trakcie przesłuchania w ABW podano mu lek uspokajający, po którym zaczął obojętnieć. Gdy jego sprawę nagłośniły media, jego trzech towarzyszy z celi odizolowano od pozostałych aresztowanych, za co współosadzeni mieli do niego pretensje.

Adwokat Tylickiego mec. Magdalena Bentkowska powiedziała, że po zapoznaniu z pisemnym uzasadnieniem wyroku podejmie wraz z klientem decyzję o ewentualnej apelacji. Nie wiadomo, czy odwoła się prokuratura, która uznając wniosek Tylickiego co do zasady, wnosiła o wypłacenie mu po 10 tysięcy złotych za każdy miesiąc aresztu.

Sprawa asystenta Gruszki nabrała rozgłosu w marcu 2005 roku, gdy podczas prac komisji ds. PKN Orlen ówczesny wiceprokurator generalny w rządzie SLD Kazimierz Olejnik powiedział, że asystent jednego z ważnych członków komisji śledczej może być współpracownikiem obcego wywiadu. Był to jeden z argumentów Olejnika, uzasadniającego w ten sposób decyzję prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o niestawieniu się na przesłuchanie przed komisją.

Warszawska prokuratura oskarżyła Tylickiego, że od września 2003 roku spotkał się co najmniej jedenaście razy z 3. sekretarzem ambasady rosyjskiej Semenem Sustawowem - rosyjskim szpiegiem, wobec którego miał zgodzić się na przekazywanie informacji za pieniądze.

W 2008 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok uniewinniający Tylickiego, wydany rok wcześniej przez Sąd Okręgowy. Sądy uznały, że Tylicki nigdy nie wyraził gotowości do współpracy, a spotykając się z Sustawowem nie wiedział, że może on pracować dla rosyjskiego wywiadu. Sam oskarżony mówił, że otrzymał od Rosjanina przydatne mu w studiach materiały o stosunkach USA-Rosja i że napisał dla Sustawowa opracowanie nt. środków unijnych dla Mazowsza, korzystając z informacji z internetu. Przyznawał, że pożyczył od Sustawowa 500 złotych, co sąd uznał za niefrasobliwość.