Coraz bardziej realna jest groźba górniczych protestów na Śląsku. Związkowcy nie mają złudzeń po ostatnich spotkaniach w Warszawie. Jak zaznaczają, premier i rząd mają czas do poniedziałku na podjęcie rozmów w sprawie sytuacji w branży. Gdyby sprawdził się scenariusz o zamykaniu kopalń - Ruda Śląska - stałaby się jednym z miast - najbardziej poszkodowanych w regionie.

W Rudzie Śląskiej w zakładach Halemba, Bielszowice i w kopalni Pokój zatrudnionych jest około pięciu tysięcy osób. Jednak władze miasta szacują, że związek z pracą w kopalniach ma około 20 tysięcy mieszkańców. Chodzi nie tylko o pracowników, ale też o ich rodziny, oraz osoby zatrudnione w firmach związanych z kopalniami. Ruda Śląska liczy około 130 tysięcy mieszkańców. 

Jak usłyszał w Rudzie Śląskiej Marcin Buczek, reporter RMF FM, nie ma ewentualnych planów, co w zamian za zlikwidowane kopalnie, jaką pracę w zamian otrzymają górnicy.

Powieje pustką w gminnej kasie?

Tylko z podatków od nieruchomości do budżetu gminy kopalnie wpłacają  około 20 milionów złotych rocznie. Kilkanaście kolejnych milionów złotych to podatki PIT wpłacane przez górników.

"Górnicy: Będziemy bronić naszych miejsc pracy"


Wczoraj część kopalń została oflagowana. Związkowcy ogłosili w regionie pogotowie strajkowe.

Niech na tym etapie flagi i transparenty związkowe na budynkach naszych zakładów pracy uświadamiają decydentom, że będziemy bronić naszych miejsc pracy i bytu naszych rodzin - zaznacza szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

W poniedziałek największe centrale związkowe działające na Śląsku i w Zagłębiu - Solidarność, OPZZ, Kadra i Sierpień'80 - ogłosiły pogotowie strajkowe oraz zażądały rozmów o transformacji górnictwa i energetyki z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. Jeżeli do nich nie dojdzie do 21 września, zapowiadają protesty.

Decyzja związkowców to odpowiedź na - negatywny ich zdaniem - wynik prac rządowo-związkowego zespołu, który miał wypracować rozwiązania dla górnictwa i energetyki. Po kilku latach przerwy, działalność wznowił Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (MKPS).

Ogłoszenie pogotowia strajkowego w całym regionie to nasza odpowiedź na decyzje rządu dotyczące polityki klimatyczno-energetycznej, które zagrażają setkom tysięcy miejsc pracy w górnictwie, energetyce, hutnictwie, motoryzacji oraz w innych sektorach przemysłu. Wszyscy mamy świadomość, że bez przemysłu, Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie staną się gospodarczą pustynią - zaznacza Dominik Kolorz.

Musimy być gotowi na obronę naszych miejsc pracy, na walkę o stabilną przyszłość. Nawet jeśli część z Was nie odczuwa jeszcze negatywnych skutków unijnej polityki klimatyczno-energetycznej wobec Polski, to już wkrótce się to zmieni. Najpierw ofiarą będą padać zakłady przemysłowe, a potem usługi, sfera finansów publicznych i każde gospodarstwo domowe. Musimy reagować szybko i zdecydowanie, pokazując, że jesteśmy solidarni. Tylko dzięki współdziałaniu wszystkich branż i wszystkich związków mamy szansę na skuteczną obronę przed katastrofą gospodarczą i społeczną - dodaje szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

KE proponuje zwiększenie celu redukcji emisji do 2030 r. co najmniej do 55 proc.

Komisja Europejska proponuje zwiększenie celu redukcji emisji do 2030 r. z 40 do co najmniej 55 proc. w odniesieniu do poziomu z 1990 r. - poinformowała w środę w Parlamencie Europejskim szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Aby zostać pierwszym kontynentem neutralnym dla klimatu, proponujemy zwiększyć cel redukcji emisji do 2030 r. co najmniej do 55 proc.. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to za dużo, a dla innych za mało. Ale nasza gospodarka i przemysł mogą sobie z tym poradzić. Oni też tego chcą - powiedziała szefowa Komisji Europejskiej.

Przedstawiona na początku tego roku przez KE propozycja prawa klimatycznego jest elementem Europejskiego Zielonego Ładu, sztandarowego programu obecnej Komisji, który ma sprawić, że do 2050 roku Unia Europejska będzie neutralna klimatycznie.

Żeby to było możliwe - zdaniem Komisji Europejskiej - potrzebne jest zwiększenie celu redukcji emisji na 2030 rok. Obecnie cel ten to 40 proc.

Swoje stanowisko w tej sprawie musi jeszcze wyrazić PE w głosowaniu na sesji plenarnej. Następnie dojdzie do rozmów z Radą UE (krajami członkowskimi) nad ostatecznym kształtem przepisów.


Opracowanie: