Polska nie kryje rozczarowania propozycjami Unii Europejskiej w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników z państw kandydujących do grona Piętnastki. Według Komisji Europejskiej, dopłaty te płynęłyby do krajów przystępujących do Unii, w więc również do Polski, ale częściowo.

W pierwszym roku członkostwa miałyby one osiągnąć jedną czwartą tego co otrzymają rolnicy unijni, rok później 30 procent. W ten sposób dojście do pełnego wymiaru dopłat potrwałoby 10 lat. "To byłoby dla Polski bardzo trudne do przyjęcia” – powiedział o stanowisku Unii Jacek Saryusz-Wolski z Komitetu Integracji Europejskiej gość popołudniowych Faktów. Danuta Hubner, minister do spraw europejskich, nie chciała jednoznacznie ocenić propozycji Komisji Europejskiej. Przyznała jednak, że znalazły się w nim propozycje rozczarowujące. Negatywnie stanowisko Unii ocenia nasz rząd. Tymczasem, według komisarza do spraw rozszerzenia Unii, Guntera Verheugena, wmawianie Polakom, że polscy rolnicy dostaną sto procent dopłat bezpośrednich z budżetu Unii Europejskiej, było jak to określił "działalnością kryminalną".

Z oburzeniem na propozycję Komisji Europejskiej zareagowały także Węgry, Słowacja, Czechy, Litwa i Estonia. Premier Węgier Viktor Orban zapowiedział nawet, że będzie chciał namówić Słowację, Czechy i Polskę do wspólnego przekonywania Unii o potrzebie przeznaczenia większych funduszy dla rolnictwa.

20:20