Wiele wskazuje na to, że za niedzielnym zamachem na pociąg pasażerski Grozny-Moskwa może stać jedna z organizacji skrajnych nacjonalistów rosyjskich lub lewaków. Wcześniej Kreml sugerował, że zamachowcy pochodzili z Czeczenii.

Piszą o tym dziś praktycznie wszystkie moskiewskie gazety. Według "Izwiestii", za hipotezą, że to nie Czeczeni wysadzili w powietrze tory w pobliżu Uzonowa przemawia fakt, że żaden z czeczeńskich dowódców polowych nie wziął na siebie odpowiedzialności za ten atak.

Z kolei "Gazieta" zauważyła, że ekstremiści czeczeńscy rzadko ryzykują życiem swoich rodaków, chyba że chodzi o Czeczenów kolaborujących z władzami Rosji. Tymczasem ponad 80 procent pasażerów zaatakowanego pociągu stanowili właśnie cywilni mieszkańcy Czeczenii.

"Kommiersant" przytacza wypowiedź anonimowego eksperta Federalnej Służby Bezpieczeństwa, według którego urządzenie, za pomocą którego zdetonowano ładunek podłożony pod torami nie przypomina tych używanych przez ekstremistów na Północnym Kaukazie.

Najdalej posunął się "Moskowskij Komsomolec", który ocenił, że dało o sobie znać nowe podziemie terrorystyczne w Rosji. Według gazety, rekrutuje się ono spośród ludzi, którzy uważają, że armia i władze Rosji nie radzą sobie z konfliktem czeczeńskim. Dlatego wypowiedzieli własną wojnę Czeczenom.