Rodziny górników były bezradne i niedoinformowane w dniu katastrofy w Rudzie Śląskiej. Potwierdzili to urzędnicy na spotkaniu u wojewody śląskiego. W piersi powinni się uderzyć przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego i dyrekcja rudzkiej kopalni.

W piątek skupili się oni tylko na akcji ratunkowej - która została wstępnie oceniona pozytywnie - a zignorowali rodziny górników, które również należy traktować jak ofiary tragedii. Zabrakło kontaktu przedstawicieli kopalni z rodzinami. Według nas jednak ten kontakt powinien być częstszy i trzeba się nimi zajmować od samego początku - podkreśla Marta Malik z Urzędu Wojewódzkiego:

Dlatego już wkrótce wszyscy dyrektorzy śląskich kopalni zostaną na ten problem wyczuleni. Tak ostra reakcja to prawdopodobnie wynik incydentu sprzed kopalni "Wujek-Ruch Śląsk". W piątek wieczorem zdesperowane rodziny górników o sytuację swoich najbliższych musiały pytać samego Donalda Tuska.

Dzisiaj rodziny zobaczą ciała bliskich

Dopiero dzisiaj rodzinom mają zostać okazane ciała górników, którzy zginęli w piątkowej katastrofie. Być może dzięki temu nie będzie konieczna dodatkowa identyfikacja na podstawie DNA. W sobotę zidentyfikowano wstępnie siedem spośród 13 ofiar.

Jeżeli po dzisiejszych okazaniach nie będzie wątpliwości, prawdopodobnie nie będzie dalszych badań, np. DNA - poinformowała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek.

Z wyników sekcji zwłok wynika, że prawdopodobną przyczyną zgonu jedenastu ofiar było uduszenie w wyniku zatrucia tlenkiem węgla z aspiracją pyłu węglowego do płuc. Specjaliści stwierdzili też u górników oparzenia górnych dróg oddechowych. Przyczyną śmierci jednej z ofiar było wykrwawienie będące wynikiem wielonarządowych urazów wewnętrznych. To wstępne wyniki sekcji zwłok, ostateczne będą dopiero po sporządzeniu protokołu przez biegłych - podkreśliła Zawada-Dybek. Sekcja zwłok trzynastego górnika, który zmarł w sobotę w szpitalu, zostanie prawdopodobnie przeprowadzona jeszcze dzisiaj.

Dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich potwierdza natomiast, że Narodowy Fundusz Zdrowia przekaże pieniądze na leczenie poparzonych górników za pomocą nowatorskiej metody namnażania tkanek pobranych od pacjentów. Według Mariusza Nowaka, kosztów na razie nie sposób oszacować. Pod milion, nawet pod dwa to może podejść - mówi:

W siemianowickim szpitalu przebywa 18 najbardziej poparzonych górników. Lekarze określają ich stan jako stabilny. Dwaj najciężej ranni utrzymywani są w stanie snu, który pomaga w leczeniu. W innych śląskich szpitalach przebywa 23 pozostałych rannych.

Śledztwo w sprawie katastrofy poprowadzą prokuratorzy wydziału V śledczego katowickiej prokuratury przy pomocy tamtejszego wydziału przestępczości gospodarczej. Pomogą im też osoby z doświadczeniem w podobnych sprawach, m.in. nabytym po katastrofie w rudzkiej kopalni "Halemba" z 2006 roku.

Katastrofę w kopalni "Wujek-Ruch Śląsk" spowodował - według wstępnych ocen - zapłon metanu w wyrobisku. Na razie nie wiadomo jednak, co było jego przyczyną.

Człowiek czy natura?

W rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Glinkowskim szef związku zawodowego ratowników górniczych Piotr Luberta wskazuje, że przyczyną tragedii mogła być przyroda. Według niego, twierdzą tak ratownicy, którzy brali udział w piątkowej akcji. Metan uwalniał się nie ze ściany, na której pracowali ratownicy, a jej okolic.

To mogła być naprawdę tragedia wywołana naturą, bo jeżeli doszłoby do tego wybuchu w części roboczej, czyli tam, gdzie jesteśmy zobligowani do zachowywania bezpiecznych warunków pracy, to to wyrobisko prawie by nie istniało - podkreśla Luberta:

Nie zmienia to jednak faktu, że pokład 409, na którym doszło do tragedii, był bardzo niebezpieczny - metanu było tam od dawna dużo i ratownicy bez przerwy pracowali przy jego zwalczaniu. Tej tragedii dałoby się uniknąć, gdyby w momencie, kiedy stwierdzono, że wydziela się więcej metanu w tej ścianie, zaprzestano by dojechania tą ścianą do końca - mówi Luberta:

Tak się jednak nie stało. Czy słusznie - odpowiedzi na to pytanie udzielą komisja badająca katastrofę i prokuratura.