Co stało się z dziewczynką urodzoną sześć lat temu w legnickim szpitalu? Odpowiedzi na to pytanie szukają prokuratorzy z Legnicy. Dzisiaj wszczęto postępowanie w tej sprawie. Według dokumentów, dziecko żyje i powinno chodzić właśnie do pierwszej klasy. Jednak ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że dziewczynka zmarła sześć tygodni po porodzie, w szpitalu. Nie ma jednak aktu zgonu.

Dziewczynka cztery dni po porodzie została porzucona przez matkę. Kobieta nigdy nie interesowała się jej losem. Według ustaleń śledczych, noworodek zmarł po pięciu tygodniach na oddziale intensywnej terapii szpitala w Legnicy. Nikt jednak nie wie, gdzie dziecko zostało pochowane. Nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby fakt pochówku.

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska ustaliła nieoficjalnie, że być może dziecko zostało pochowane w zbiorowej mogile legnickiego cmentarza komunalnego, ale dopiero cztery miesiące po śmierci. To jednak jedynie przypuszczenia śledczych. Teraz prokuratura sprawdza, kto zawinił i czy nie doszło zbezczeszczenia ciała dziecka.

O tajemniczym losie dziewczynki śledczych poinformowała dyrektor szkoły, do której dziewczynka powinna chodzić. Z dokumentów wynika bowiem, że dziecko wciąż żyje.