Jutro poparzona 5-latka spod Gryfic w Zachodniopomorskiem będzie mogła opuścić szpital - dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Dziewczynka trafiła na oparzeniówkę szpitala w Szczecinie Zdrojach po tym, jak została wykąpana w zbyt gorącej wodzie.

Jutro poparzona 5-latka spod Gryfic w Zachodniopomorskiem będzie mogła opuścić szpital - dowiedziała się reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska. Dziewczynka trafiła na oparzeniówkę szpitala w Szczecinie Zdrojach po tym, jak została wykąpana w zbyt gorącej wodzie.
Matka poparzonej pięciolatki po posiedzeniu aresztowym w Sądzie Rejonowym w Gryficach /Marcin Bielecki /PAP

Decyzją sądu rodzinnego mała Nikola wróci do matki. Prokuratura oskarża kobietę o narażenie dziecka na ciężki uszczerbek na zdrowiu i nieudzielenie pomocy. Sąd uznał, że 29-latka do tej pory córką zajmowała się wzorowo.

Policja dostała zgłoszenie w ostatni piątek, kiedy po godz. 2 w nocy do izby przyjęć szpitala w Gryficach zgłosiła się kobieta z dzieckiem. 29-latka miała 2 promile w wydychanym powietrzu. Została zatrzymana razem z mężem, który również był pijany.

5-letnie dziecko trafiło na oddział oparzeniowy szpitala w Szczecinie. Dziewczynka była w stanie stabilnym.

Jak poinformował dyrektor szpitala w Szczecinie-Zdrojach, gdzie przebywała mała Nikola, dziecko trafiło do lekarza w piątek, dopiero, kiedy zaczęło gorączkować. Był to początek stanu zapalnego poparzonej skóry. Dziewczynka trafiła do nas w stanie ogólnym dość dobrym, z dość rozległym, zaniedbanym oparzeniem. Dzięki leczeniu chirurgicznemu, zabezpieczeniu zmian oparzonych, leczeniu miejscowemu i ogólnemu, stan dziecka się poprawił. Szczęśliwie nie będzie wymagała przeszczepów skóry - mówi zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala "Zdroje" Paweł Gonerko Gonerko.

Według nieoficjalnych informacji, dziecko w zbyt gorącej wodzie para miała wykąpać nawet tydzień temu, jednak przez kilka dni stan poparzonej dziewczynki ich nie interesował.

Dziecko ma poparzoną większą część ciała. Według lekarzy woda użyta do kąpieli dziewczynki miała około 50 stopni Celsjusza. W przypadku wrażliwej skóry dziecka to wystarczy, by doszło do oparzenia.

Lekarze nie mają też wątpliwości, że opiekunowie zaniedbali dziecko po tym, jak Nikola się poparzyła. Według doktora Gonerki, Nikola do lekarza powinna trafić tego samego dnia, a najpóźniej następnego, po tym, jak do oparzenia doszło. Dziewczynka może mówić o sporym szczęściu, bo nie rozwinęło się u niej poważne zakażenie. Takie uszkodzenie skóry stanowi wrota zakażenia, gdyby do takiego doszło, to może to nawet zagrażać życiu dziecka - dodał dr Gonerko.

Jak tłumaczył prokurator Krzysztof Mejna, podczas przesłuchiwań matka dziewczynki twierdziła, że przygotowywała dla córki kąpiel. Wlała gorącą wodę do brodzika, ale nie zorientowała się, że dziewczynka wbiegła do łazienki, poślizgnęła się i do niej wpadła, zanim kobieta dolała zimnej wody. Podczas przesłuchania 29-latka podkreślała, że żałuje, że nie udzieliła dziecku pomocy.

Kobieta przyznała się do stawianych jej zarzutów: sprowadzenia ryzyka ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieudzielenia pomocy dziecku. Prokurator natomiast przyjął jej tłumaczenia, że obrażenia u 5-latki powstały w skutek nieszczęśliwego wypadku. Śledczy mogą się od tego postanowienia odwołać lub zażądać innego środka zapobiegawczego, np. policyjnego dozoru.

(mpw)