Budowa na granicy płotu, który ma nas chronić przez napływem dzików ze wschodu zarażonych ASF, to pieniądze wyrzucone w błoto - tak można streścić stanowisko ministerstwa ochrony środowiska w konsultacjach dotyczących specjalnej uchwały autorstwa resortu rolnictwa.


Ministerstwo Krzysztofa Jurgiela chce, by w tym roku rozpoczęto budowę zapory. Inwestycja ma kosztować prawie ćwierć miliarda złotych. 

Według ekspertów ministerstwa ochrony środowiska dziś to ogrodzenie nie powstrzyma rozprzestrzeniania się Afrykańskiego Pomoru Świń. Po pierwsze - jest na to za późno. Sensowne - jak napisano - byłoby budowanie zapory dwa lata temu. Teraz zwierzęcy wirus dotarł już ze wschodu za linię Wisły. Po drugie - budowanie płotu tylko na wschodzie, to za mało, gdy ASF pojawiło się w Czechach na Słowacji. 

Kolejny zarzut - to konstrukcja płotu. Powinien mieć półmetrową podmurówkę wkopaną w grunt, a to znaczenie podwyższyłoby koszty. 

Nie ma też żadnych naukowych danych na temat wpływu ogrodzenia na rozprzestrzenianie się wirusa. Według ministerstwa środowiska, pieniądze planowane na tę inwestycję lepiej przeznaczyć na zabezpieczenie gospodarstw i pomoc poszkodowanym rolnikom.

(nm)