Izba Wojskowa Sądu Najwyższego podtrzymała kary, które blisko rok temu wydał Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędziowie ponownie uznali, że czterech oskarżonych: szeregowy, oficer i dwóch podoficerów – źle zrozumieli rozkaz dowódcy podczas akcji w Nangar Khel.

Izba Wojskowa Sądu Najwyższego podtrzymała kary, które blisko rok temu wydał Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędziowie ponownie uznali, że czterech oskarżonych: szeregowy, oficer i dwóch podoficerów – źle zrozumieli rozkaz dowódcy podczas akcji w Nangar Khel.
Sędziowie SN Jerzy Steckiewicz i Wiesław Błuś podczas rozprawy /Tomasz Gzell /PAP

Chodzi o ostrzelanie tej afgańskiej miejscowości w sierpniu 2007 roku. Na miejscu zginęło 6 cywilów, dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. Rozkaz wydany w sztabie ustnie i bezpośrednio do oskarżonych był jasny i w żaden sposób nie dotyczył ani miejsca, ani sposobu, w jakim użyto broni - mówił sędzia sprawozdawca, Jerzy Steckiewicz. Oskarżeni dopuścili się aktu niesubordynacji, zachowując się wbrew otrzymanemu osobiście poleceniu przez dowódcę. Zachowali się również niezgodnie z treścią rozkazów ogólnych, sformułowanych na piśmie, dotyczących w skład wszystkich żołnierzy polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie - uzupełniał Steckiewicz. Podtrzymano kary w zawieszeniu od 6 miesięcy do 2 lat dla trzech żołnierzy i warunkowe umorzenie dla czwartego.

Takie same kary wydano już rok temu. Od tych wyroków odwołali się wtedy zarówno obrońcy oskarżonych żołnierzy, jak i prokurator. To już drugi proces w tej sprawie. Pierwszy także analizował najpierw Wojskowy Sąd Okręgowy, a później Sąd Najwyższy. Na koniec pierwszego procesu - trzech z siedmiu żołnierzy usłyszało uniewinnienie.

Choć nie doszło do zmiany wyroków, oskarżeni przekazali swoim obrońcom, że poczuli ulgę. Ci ludzie są zmęczeni wieloletnim procesem, pewien etap się kończy, chociaż orzeczenie jest dla nich bardzo niekorzystne i bardzo krzywdzące - mówił jeden z adwokatów Konrad Serafiński.

We wcześniejszym procesie w 2012 roku, Sąd Najwyższy uniewinnił kapitana Olgierda C. oraz dwóch szeregowych. Do ponownego rozpoznania wróciła natomiast wówczas sprawa czterech członków plutonu, który został wysłany pod Nangar Khel. To dowódca plutonu ppor. Łukasz Bywalec i jego zastępcy: chorąży Andrzej Osiecki, plutonowy Tomasz Borysiewicz oraz szeregowy Damian Ligocki. Tylko jeden z czterech ponownie oskarżanych żołnierzy - nadal pełni służbę w wojsku. Na rozprawie w Sądzie Najwyższym nie było oskarżonych. Byli za ich to koledzy z 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Wspierali oskarżonych i mówili o "politycznym procesie".

Podobnego zdania jest były wiceminister obrony narodowej generał Waldemar Skrzypczak. Po ogłoszeniu wyroku mówił: Apeluję do Prezydenta o ułaskawienie żołnierzy z Nangar-Khel.

Wyrok jest prawomocny. Niezadowolone strony mogą jeszcze złożyć wniosek o kasację, ale tylko w przypadku stwierdzenia rażącego naruszenia prawa przez Sąd Najwyższy. W sumie sprawa ostrzelania Nangar Khel toczyła się blisko 9 lat.

(ug)