Cztery tysiące krakowian podpisało się pod apelem w obronie wschodniej obwodnicy Krakowa, która jest częścią trasy S7. Ministerstwo infrastruktury wyrzuciło inwestycję z planu budowy dróg na najbliższe lata. Odcinek trafił więc na listę rezerwową.

Mieszkańcy Małopolski domagają się przywrócenia obwodnicy na listę inwestycji przeznaczonych do realizacji. Petycję w sprawie budowy sami postanowili więc zawieść pociągiem do Warszawy, do siedziby ministerstwa infrastruktury.

Pierwsza komunikacyjna "niespodzianka" czekała na nich już na dworcu PKP. Nagle okazało się, że wagony do których wsiedli, mają zostać w Krakowie. Dlatego w biegu musieli się przesiąść. Krakowianie przygotowali się również na ewentualne opóźnienie pociągu: jadą z dwugodzinnym zapasem czasu. Mają też przy sobie laptopy, na wypadek, gdyby pociąg utknął gdzieś w polu. Wtedy petycję wyślą pocztą elektroniczną.

Wyślemy e-mailem, będziemy też liczyć na to, że ktoś nas podwiezie. Po drodze jest Radom a ani też walczą o swój odcinek - mówi Sebastian Piekarek, który dodaje, że następna pułapka może zostać zastawiona w ministerstwie infrastruktury. Krakowianie nie wiedzą, kto się z nimi spotka i czy w ogóle uda im się przekroczyć wysokie progi resortu ministra Cezarego Grabarczyka.