Na przełomie roku ma być gotowa ustawa ograniczająca bankom możliwość zarabiania na tzw. spreadach walutowych. Chodzi o narzucanie przez banki własnego niekorzystnego dla kredytobiorcy kursu zakupu obcej waluty. Zmiany zapowiedział wicepremier Waldemar Pawlak.

W tej chwili często jest tak, że wpłacane jako rata złotówki są wymieniane przez bank po zaniżonym kursie. W przyszłości maksymalną różnicę ceny zakupu i sprzedaży waluty ma ustalać NBP.

Dla posiadaczy kredytów hipotecznych taka ustawa oznaczałaby więc niższe raty. Im większa różnica między kursem zakupu a sprzedażą waluty, tym wyższa rata kredytu.

Kiedy zbliża się termin płacenia rat to dziwnym trafem złoty się osłabia. Mogą uczciwie zarobić i też uzyskać zysk, ale bez zdzierania skóry z klienta - uważa Waldemar Pawlak. Wiceminister liczy na przychylność Donalda Tuska i przepchnięcie ustawy ścieżką rządową. Jeśli nie, jego klub złoży projekt poselski.

W jednej z rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego jest zapisane, żeby klient miał możliwość kupienia waluty po lepszym kursie np. w kantorze i wpłaceniu jej jako raty. W praktyce jednak banki podchodzą do tego niechętnie i pobierają np. dodatkowe prowizje. Jeśli ustawa weszłaby w życie, prawdopodobnie kredyty walutowe by podrożały, bo trudno sobie wyobrazić, żeby słono zarabiające na spreadzie banki z tych pieniędzy zrezygnowały.