Władze Autonomii Palestyńskiej zaprzeczają, jakoby miały cokolwiek wspólnego ze statkiem, który izraelscy komandosi przechwycili na Morzu Czerwonym. Na statku przemycane było 50 ton broni i materiałów wybuchowych. Według Izraela broń została zakupiona przez Palestyńczyków w Iranie.

"Nic nie wiemy o tej broni" - twierdzi Nabil Abu Rudeina, doradca lidera Palestyńczyków Jasera Arafata. "To izraelska propaganda, która ma doprowadzić do fiaska misji amerykańskiego wysłannika Anthony'ego Zinniego" - dodaje Rudeina. Z kolei Zinni, którego zadaniem jest doprowadzenie do zawieszenia broni na Bliskim Wschodzie, zapowiedział, że dojdzie do wznowienia rozmów pokojowych między Palestyńczykami a Izraelem. Według palestyńskiego negocjatora Saeba Erekata pierwsze spotkanie odbędzie się w niedzielę. Mają w nim wziąć udział przedstawiciele sił bezpieczeństwa Izraela i Palestyńczyków oraz CIA.

Izraelczycy opanowali palestyński statek w nocy na pełnym morzu bez jednego wystrzału. W akcji uczestniczyły helikoptery szturmowe i okręty marynarki wojennej. Zatrzymano 13 członków załogi, będących funkcjonariuszami policji palestyńskiej. W ładowniach znaleziono 50 ton broni, w tym rakiety przeciwlotnicze i przeciwpancerne, miny i karabiny snajperskie. Na razie zbadano jedynie 10 procent sprzętu, który znajduje się na statku.

17:15