Prawie 3800 strażaków walczyło wieczorem i w nocy ze skutkami gwałtownych wichur i opadów śniegu. W całym kraju interweniowali ponad 700 razy. Dwie osoby zostały niegroźnie ranne. Wichura uszkodziła w sumie 65 budynków. To efekty działania orkanu Fryderyka, który przechodzi nad Polską. Silny wiatr będzie wiał jeszcze do południa.
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
470 interwencji strażaków dotyczyło skutków silnego wiatru. Prawie 200 zaś związanych było z opadami śniegu.
Najbardziej wiatr dał się we znaki na Dolnym Śląsku. Najwięcej śniegu spadło w Zachodniopomorskiem.
Osoby poszkodowane przez pogodę to pasażerowie autobusów, zepchniętych z drogi przez silny wiatr. Do obu wypadków doszło w Wielkopolsce.
Po nocnych wichurach prądu wciąż nie ma prawie 30 tysięcy odbiorców. Trwają naprawy uszkodzonych linii energetycznych. Najwięcej osób jest bez prądu w Wielkopolsce, Łódzkiem i na Śląsku.
W okolicach Pułtuska ogłoszono alarm przeciwpowodziowy. Powodem są zatory lodowe na Narwi w miejscowości Kruczy Borek. Lokalne władze ostrzegają o możliwości wystąpienia podtopień.
Jak informują służby, główne trasy kolejowe są przejezdne, nie ma kłopotów na lotniskach.
Trzeba uważać na drogach, bo może być ślisko i niebezpiecznie - po wypadku są problemy na drodze krajowej numer 12 między Szprotową a Przemkowem w Lubuskiem. Wprowadzono tam ruch wahadłowy.
Blisko 230 razy interweniowali strażacy na Dolnym Śląsku. Silny wiatr w regionie już się uspokoił, usunięto także większość powalonych drzew - informuje reporter RMF FM Bartłomiej Paulus.
Do najpoważniejszego zdarzenia doszło w miejscowości Stronie Śląskie, gdzie wiatr zerwał dach dwupiętrowego budynku mieszkalnego. 15 rodzin spędziło noc poza domem.
Uszkodzony jest także dach jednego z budynków w Mrowinach w powiecie świdnickim. Kilkanaście osób spędziło noc u rodzin i znajomych.
Powalone drzewa utrudniały także komunikację kolejową na trasie Węgliniec-Zgorzelec-Jelenia Góra.