​Szef PKO BP Zbigniew Jagiełło został zmuszony do dymisji, bo władze PiS chcą mieć większą kontrolę nad bankiem i jego kadrami - ustalił portal Onet.pl. Do ataku wykorzystano działania banku sprzed lat, co może też uderzyć w innych ludzi premiera Mateusza Morawieckiego.

We wtorek państwowy bank PKO BP w komunikacie poinformował, że prezes instytucji Zbigniew Jagiełło podał się do dymisji. Było to wielkie zaskoczenie w świecie finansów i polityki. Jagiełło był prezesem PKO BP od 12 lat. To także wieloletni przyjaciel premiera Mateusza Morawieckiego.

Jak poinformował Onet, Jagiełło został zmuszony do dymisji. PiS wykorzystał do tego analizę transakcji z 2014 roku, gdy PKO BP kupiło polski oddział skandynawskiego banku Nordea. W analizie wykazano straty PKO na tej transakcji. Autorzy stwierdzili, że "PKO BP przejęło Nordea Bank Polska, a także większość innych aktywów grupy Nordea w Polsce za łączną cenę 4,55 mld zł (w tym 2,6 mld zł za bank). W ramach przejęcia Nordea Bank Polska, PKO BP dopłaciło 744 mln zł ponad wartość godziwą segmentu detalicznego tego banku". Wskazano także, że nie było zabezpieczeń przy przejęciu kredytów walutowych Nordei.

Według Onetu, Nordea była jednak tylko pretekstem, bo chodzi głównie o konflikt w obozie władzy. Jagiełło to człowiek Mateusza Morawieckiego, który otaczał troską zwłaszcza ludzi premiera, nie przejmując się innymi ludźmi PiS-u.

Wraz ze słabnącą pozycją Morawieckiego, bliscy ludzie Kaczyńskiego zaczęli naciskać na dymisję Jagiełły. Wierzyli, że dzięki temu zyskaliby kontrolę nad bankiem i jego kadrami. Premier miał dostać ultimatum: albo skłoni Jagiełłę do dymisji, albo prezes banku zostanie odwołany przez radę nadzorczą przy okazji rozliczenia roku finansowego. Jagiełło sam zdecydował podać się do dymisji.

Onet wskazuje, że sprawa Nordei może też przysłużyć się jako narzędzie do uderzenia w Pawła Borysa, szefa Polskiego Funduszu Rozwoju. Borys bowiem pracował wcześniej w PKO BP. Uwagę zwraca też to, że w marcu "Wiadomości" TVP zrobiły materiał o gangu sutenerów, którzy dostali pomoc z Tarczy Antykryzysowej - w reportażu zaatakowano za to właśnie Pawła Borysa.

Według informatorów Onetu Morawiecki "poświęca" swoich sojuszników, bo wierzy, że w ten sposób ocali sam siebie. Premier wciąż bowiem liczy na to, że zostanie wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości.