"On przecież zagraża nie tylko mnie, ale wszystkim kobietom. Dlaczego nie jest trzymany w areszcie?" - pytała zdenerwowana kobieta, która wbiegła na salę rozpraw w Piasecznie koło Warszawy. Pani Danuta jest ofiarą "Łomiarza". To pierwsza rozprawa od czasu wypuszczenia Henryka R. z aresztu.

Kobieta przybiegła do sądu, bo bała się, że baz jej obecności proces zostanie odroczony. Poza tym chciała na własne oczy przekonać się, że sąd wypuścił na wolność człowieka, który omal nie pozbawił jej życia.

Głowę mam dookoła szyi, wszędzie się rozglądam dopóki on jest na wolności. Ten sędzia to bardzo dziwny człowiek, że go zwolnił. To tak jakby nie miał żony albo córki. Jak można zwolnić takiego bandytę? - pytała pani Danuta. Kobieta jest oburzona, że warszawski sąd, który zdjął z Henryka R. areszt, nie poinformował jej o tym. Była już na policji prosić o ochronę.

Powiedzieli, że jeżeli go gdzieś koło siebie zauważę, to mam natychmiast ich zawiadomić. A jak ja go za późno zauważę? Za poprzednim razem odzyskałam przytomność, ale nie wiedziałam co się stało. Teraz też tak może być - tłumaczyła.

Wszystko wskazuje na to, że Henryk R. i dziś znów z sądu pójdzie do domu. Maleją szanse na to, że dziś usłyszymy wyrok. Przesłuchany ma być jeszcze jeden biegły, a obrona chce przeprowadzenia kolejnego eksperymentu.