Po 12 dniach poszukiwań po godz. 2:00 w sobotę ratownicy dotarli do ciała górnika zaginionego po wybuchu w kopalni Mysłowice-Wesoła. Niebezpieczny rejon w kopalni Mysłowice-Wesoła musi zostać odcięty od reszty wyrobisk. Pod ziemią nadal szaleje pożar i wydzielają się trujące gazy. W sobotę zmarł drugi z poparzonych górników leczonych w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. To już trzecia ofiara wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła.

W akcji poszukiwawczej zaginionego górnika brało udział 16 zastępów ratowniczych. Po znalezieniu ciała mężczyzny, ratownicy rozpoczęli stawianie tam przeciwwybuchowych.

Do niebezpiecznego rejonu będzie można wejść najprawdopodobniej nie wcześniej niż za kilka miesięcy. 

Ratownicy są wciąż na dole, ponieważ jest rejon w którym wciąż jest prowadzona akcja. Tam wejście mają tylko ratownicy - mówił Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego

Ten rejon kopalni będzie odcięty. Na pytanie, kiedy powstanie druga tama przeciwwybuchowa odpowiada: Spodziewam się, patrząc na a tempo prac jakie są wykonywane, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni ona powinna być gotowa i może być zamykana.

Ciało górnika znaleziono po 12 dniach poszukiwań

Ciało zaginionego górnika odnaleziono w sobotę po godzinie 2:00 - około 100 metrów od miejsca gdzie pracował. To była wyjątkowo trudna akcja ratunkowa. Pod ziemią panowały fatalne warunki. Było gorąco, nie było nic widać - mówi Grzegorz Standziak ze sztabu akcji.

W wyrobisku skumulowało się bowiem to, co najgorsze pod ziemią - obecność metanu, a do tego podziemny pożar. Nie było tlenu i trzeba było pracować w aparatach oddechowych. Było gorąco, ratownicy niewiele widzieli. W skrajnych wypadkach ta widoczność nie przekraczała pół metra. Temperatura osiągała do 38 stopni. No i cały czas było zagrożenie wybuchem - podkreśla Standziak.

To z tego powodu ratownicy wielokrotnie byli wycofywani z zagrożonego terenu. Kolejnym problem było podziemne rozlewisko, z którego przez dwa dni wypompowywano wodę. Ratownicy znaleźli ciało poszukiwanego górnika tam, gdzie kończyło się lustro wody.

Trzecia ofiara wypadku w kopalni


32-letni pracownik dozoru z oddziału wiertniczego KWK Mysłowice-Wesoła pozostawił żonę i dwoje dzieci. Pacjent zmarł w sobotę w godzinach rannych, po nieskutecznej reanimacji. To był ten górnik, który od dłuższego czasu pozostawał w stanie krytycznym - powiedział dr Rafał Ebisz z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach.

Zmarły w sobotę 32-letni mężczyzna jest trzecią ofiarą śmiertelną wybuchu, do którego doszło 12 dni temu w kopalni. W miniony poniedziałek w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł 26-letni, ciężko poparzony górnik.

Tragiczny wypadek miał miejsce w kopalni 6 października wieczorem. Na poziomie 665 m. doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali.

Okoliczności wypadku wyjaśniają Prokuratura Okręgowa w Katowicach i Wyższy Urząd Górniczy.

(acz)