Warszawski sąd utrzymał w mocy odmowę wszczęcia śledztwa ws. czasowego ograniczenia dla dziennikarzy wstępu do Sejmu pod koniec kwietnia i maja. Tym samym oddalił zażalenia złożone m.in. przez Press Club Polska na podjętą w czerwcu w tej sprawie decyzję prokuratury.

Co do zasady decyzja oskarżyciela publicznego zasługuje na aprobatę. (...) Dla oceny, czy miało miejsce przestępstwo, o którym mówiły zawiadomienia, wystarczyły te czynności sprawdzające, które zostały dokonane oraz wiadomości powszechnie dostępne - powiedział sędzia Marcin Kosowski.

Jak dodał "w tej konkretnej sytuacji marszałek Sejmu miał prawo wydać takie zarządzenie", a decyzję marszałka można oceniać w kategoriach odpowiedzialności politycznej, ale nie sposób zinterpretować go przez pryzmat odpowiedzialności karnej.

Zmiana zasad wstępu do Sejmu obowiązywała od 25 kwietnia do 27 maja. Według Centrum Informacyjnego Sejmu, "z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa" zawieszone zostało przyznawanie jednorazowych kart wstępu dla dziennikarzy.

Dostęp do Sejmu pozostawał możliwy dla dziennikarzy posiadających stałe i okresowe karty wstępu.

Od 18 kwietnia do 27 maja w Sejmie protestowali rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych razem z podopiecznymi.

Decyzja "rażąco naruszyła swobodę wykonywania zawodu przez większość dziennikarzy"

Do prokuratury w połowie maja wpłynęły trzy zawiadomienia w tej sprawie - m.in. od Press Club Polska. Według organizacji, decyzja "rażąco naruszyła swobodę wykonywania zawodu przez większość dziennikarzy" poprzez uniemożliwienie im uzyskiwania informacji z posiedzeń parlamentu oraz komisji i podkomisji sejmowych i senackich. Tym samym - według Press Club Polska - można mówić w tym kontekście o przepisie Prawa prasowego stanowiącym, że "kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności".

Pod koniec czerwca Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła śledztwa "wobec braku znamion czynu zabronionego". Na decyzję prokuratury do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęły trzy zażalenia.

Na poziomie krajowym postępowanie mamy zakończone. (...) Naturalnym krokiem idącym w ślad za dzisiejszym postanowieniem wydaje się jednak skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - powiedział po ogłoszeniu postanowienia sądu pełnomocnik jednego ze skarżących mec. Paweł Osik.

(ug)