Pieniądze, które zrabowano w piątek w Warszawie z konwoju, nie były najprawdopodobniej ubezpieczone - dowiedział się reporter RMF FM Paweł Świąder. Łupem złodziei padło 800 tys. złotych. Policjantom udało się ustalić, że tylko jeden z rabusiów był w samochodzie dostawczym, który spowodował stłuczkę. Pozostali dwaj dłuższą chwilę czekali na wąskiej osiedlowej uliczce.

Policjanci uważnie przeglądają nagrania z kamer umieszczonych na okolicznych blokach. Niestety, według zeznań poszkodowanych, złodzieje mieli na twarzach maski. Policyjni technicy dokładnie badają wszystkie ślady po przestępcach znalezione w samochodzie dostawczym. A ponieważ nic nie wskazuje na to, że byli to amatorzy, już typują sprawców wśród znanych sobie przestępców. W piątek przesłuchano kilku świadków, kolejni zeznają dzisiaj.

Wiadomo, że konwojenci wieźli 800 tysięcy złotych, część w obcej walucie, głównie w dolarach. Transport najprawdopodobniej nie był ubezpieczony. Tymczasem, jak sprawdził reporter RMF FM, zlecenie takiego przewozu gotówki profesjonalnej firmie może kosztować około 100 złotych za jeden transport.

Do zdarzenia doszło w piątek przed południem. Samochód dostawczy zajechał nagle drogę osobówce, doszło do kolizji. Do samochodu podeszło kilku mężczyzn, którzy wybili szybę i zabrali torbę. Policja podejrzewa, że złodzieje musieli oni wiedzieć, że pracownicy kantoru będą wieźć pieniądze.