Nie może być tak, że szantaż pana Łukaszenki będzie nas zmuszał do przyjmowania kogokolwiek; musimy chronić nasze granice - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Od wczoraj grupa kilkudziesięciu migrantów koczuje na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym na Podlasiu.

Podczas konferencji w Kamieńcu Ząbkowickim (woj. dolnośląskie) premier został zapytany o uchodźców białoruskich koczujących przy polskiej granicy.

Co do uchodźców, którzy są wykorzystywani przez pana Łukaszenkę, mogę powiedzieć, że musimy chronić terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i oczywiście od nas musi zależeć, kogo my wpuszczamy, a kogo nie. Nie może być tak, aby szantaż pana Łukaszenki zmuszał nas do przyjmowania kogokolwiek - odpowiedział Morawiecki.

Poważne, suwerenne państwo chroni swoje granice zewnętrzne. Dzisiaj w sukurs Straży Granicznej pojechało również wojsko, dziękuję żołnierzom, dziękuję Straży Granicznej za skuteczną ochronę naszej granicy wschodniej - dodał.

Migranci na granicy polsko-białoruskiej

Grupa kilkudziesięciu migrantów od wczoraj koczuje na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym na Podlasiu. Prowizoryczne obozowisko zorganizowali między granicami obu państw. Od strony polskiej pilnują ich pogranicznicy i wojskowi.

Jak relacjonuje reporterka RMF FM Magdalena Grajnert, migrantów nie widać - miejsce, w którym się znajdują, jest dokładnie zasłonięte przez samochody straży granicznej i wojska. Nie można bliżej podejść, nie pozwalają na to żołnierze z bronią - ani dziennikarzom, ani przedstawicielom Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Widać niewielki dym z ogniska i od czasu do czasu ludzi bez mundurów, którzy przemieszczają się między drzewami - informuje reporterka RMF FM Magdalena Grajnert.

Migranci nie mają żadnego schronienia przed chłodem czy deszczem. Jak ustaliła nasza dziennikarka, do godziny 20:00 na miejsce przyjedzie transport z namiotami, kocami i innymi rzeczami, które są im bardzo potrzebne. Ale nie wiadomo, czy zostaną przekazane. Do tej pory przed pogranicznikami stoi jedzenie, jakie przynieśli mieszkańcy oraz namioty, których służba graniczna nie przekazała, ani nie pozwoliła przekazać.

Migranci nie mogą przejść ani na polską, ani na białoruską stronę. Sytuacja jest patowa - komentuje reporterka RMF FM.