"Nie chcemy uczestniczyć w imprezie, na której mogą znaleźć się również prowokatorzy, a organizatorzy Marszu Niepodległości nie są w stanie zapewnić spokojnego przebiegu manifestacji" – stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" premier Mateusz Morawiecki. "Nie są w stanie zagwarantować, że nie dojdzie do żadnych prowokacji" - dodał szef rządu.

"Nie chcemy uczestniczyć w imprezie, na której mogą znaleźć się również prowokatorzy, a organizatorzy Marszu Niepodległości nie są w stanie zapewnić spokojnego przebiegu manifestacji" – stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" premier Mateusz Morawiecki. "Nie są w stanie zagwarantować, że nie dojdzie do żadnych prowokacji" - dodał szef rządu.
Mateusz Morawiecki /Rafał Guz /PAP

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że rząd prowadził rozmowy z organizatorami Marszu Niepodległości i próbował przekonać, by był to "marsz państwowy; potężna i radosna manifestacja na 100-lecie Niepodległości".

Niestety, środowiska organizujące ten marsz nie zgodziły się, by powiewały na nim wyłącznie biało-czerwone flagi, żeby nie było żadnych transparentów. W związku z taką postawą zrezygnowaliśmy z udziału w  tej manifestacji - tłumaczył szef rządu. Morawiecki stwierdził, że był to jedyny powód, dla którego nie weźmie udziału w Marsz Niepodległości.

Wiemy, co się działo rok temu - znalazła się grupka osób: przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu, która zepsuła całą uroczystość, cały marsz - przypomniał Morawiecki.


Premier zaprosił wszystkich, w tym polityków opozycji, na piknik patriotyczny "Urodziny Niepodległej", który odbędzie się 11 listopada w Warszawie.

Od wczesnego popołudnia do wieczora zapraszamy całe rodziny do radosnego świętowania. Odzyskanie Niepodległości, powrót do państwowości to epokowe wydarzenia i dlatego chcemy, by to świętowanie przebiegło godnie i jednocześnie z uśmiechem na twarzy - zapowiedział Morawiecki.

(mn)