Przed południem minister obrony Tomasz Siemoniak ma sie spotkać z rodzinami żołnierzy, którzy zginęli w Iraku i Afganistanie. Rozmowy będą dotyczyć kwestii zadośćuczynień i odszkodowań dla bliskich ofiar. Rodziny ofiar od państwa domagały się w większości po milionie złotych.

Szef MON chce wyjaśnić, dlaczego nie chce potraktować polskich ofiar z Iraku i Afganistanu, jak tych, którzy zginęli w katastrofie Casy czy w Smoleńsku. Członkowie rodzin tych ostatnich otrzymują od Skarbu Państwa po 250 tysięcy złotych. "Nie można podchodzić do nich generalnie tylko dlatego, że żołnierze zginęli w Iraku czy Afganistanie. Każdą sprawę musimy rozpatrywać w zależności od konkretnego przypadku" - mówi pełnomocnik MON płk Łukasz Niemczyk.

Do tej pory w sądzie złożono 69 wniosków o ugody w sprawie zadośćuczynień i odszkodowań. Rozpatrzonych zostało 55, wszystkie negatywnie. Chcemy to wyjaśnić - tłumaczy pełnomocnik MON.

Jak podaje resort, na spotkanie z ministrem zaproszono ponad 100. Prócz ministra Siemoniaka z rodzinami mają rozmawiać także odpowiedzialny w MON za sprawy społeczne wiceminister Czesław Mroczek, dowódca Wojsk Lądowych gen. Zbigniew Głowienka oraz szef zespołu zajmującego się roszczeniami rodzin poległych kadm. Marian Ambroziak.

W Iraku w latach 2003-2007 poległo 22 polskich żołnierzy i jeden funkcjonariusz BOR (ponadto: trzech byłych wojskowych zatrudnionych przez zagraniczne firmy ochroniarskie i dwóch dziennikarzy). W Afganistanie do początku października 2011 r. zginęło na służbie 29 żołnierzy i jeden cywil - ratownik medyczny.