Na rynku może być mniej miodu. Najpewniej wzrośnie także jego cena. A wszystko dlatego, że pszczoły zostały dziesiątkowane przez choroby. Zagraża to także produkcji roślinnej, bo może zabraknąć owadów do zapylania roślin.

Ubiegły rok był dla polskich pszczelarzy szczególnie trudny. Z powodu zmiennej pogody i powodzi pozyskano o ok. 1/3 miodu mniej, niż zazwyczaj. Pszczelarze liczą, że ten rok będzie lepszy i pozwoli nadrobić straty.

Prezes Śląskiego Związku Pszczelarzy Zbigniew Binko poinformował, że na sklepowych półkach aż połowa miodu pochodzi z importu. Społeczeństwo jest jednak przyzwyczajone do miodu zakupionego u pszczelarza i te miody, które są w supermarketach, mają mniejsze powodzenie. To miody (...) z całego świata, niektóre nie mają wiele wspólnego z prawdziwym miodem - powiedział.

Największym problemem współczesnego pszczelarstwa na świecie jest problem zamierania rodzin pszczelich. W niektórych krajach 30-40 proc. rodzin pszczelich zamiera, co roku. Może się, więc po kilku latach okazać, że nie będziemy mieli owadów do zapylania roślin, a to zagrożenie dla całego ekosystemu - powiedział wiceprezes Śląskiego Związku Pszczelarzy w Katowicach Wiesław Londzin.

Zaznaczył, że choć naukowcy na całym świecie badają to zjawisko, nie ma na razie jednoznacznych wniosków, co do jego przyczyn. Najprawdopodobniej to problem bardzo złożony, wynika z namnożenia się różnych patogenów. Być może skażenie środowiska doprowadziło do obniżenia odporności pszczół, które są przez to bardziej podatne na różne patogeny - dodał.