Dwie osoby zatrzymane podczas Marszu Równości we Wrocławiu. To narodowcy którzy chcieli zakłócić przemarsz. Jeden z nich rzucił się na policjanta który nagrywał manifestację. Drugi z zatrzymanych chciał się przedostać przez policyjny kordon.

Geje i lesbijki domagają się odwołania pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. Nie chroni grup mniejszościowych, nie tylko mówimy o osobach homoseksualnych, również mówimy o kobietach, o wielu różnych grupach, o których po prostu ona nie ma pojęcia z czym to się wiąże, ta dyskryminacja, o co chodzi po prostu - mówi jedna z uczestniczek protestu.

W Marszu Równości wzięło udział ponad 200 osób. W pochodzie przedstawiciele środowisk homoseksualnych nieśli ze sobą transparenty o treści: "Żądamy ustawy o związkach partnerskich" oraz tablice "Radziszewska musi odejść".

Manifestanci przeszli z wrocławskiego Rynku pod pomnik Bolesława Chrobrego. Tam na nich czekała kontrmanifestacja, w której wzięli udział sympatycy Narodowego Odrodzenia Polski. Łącznie ponad 100 osób.

Środowiska narodowe rozwiązały swoją manifestację tuż przez przybyciem pod pomnik Bolesława Chrobrego Marszu Równości. Jej uczestnicy zgromadzili się jednak po drugiej stronie ulicy, a dwie grupy odgradzał kordon policji. Narodowcy krzyczeli: "Hulajnoga - Polska bez pedałowania".

Podczas gdy uczestnicy Marszu Równości stali pod pomnikiem Bolesława Chrobrego, doszło do drobnych przepychanek narodowców z policją.

Marsz Równości był głównym wydarzeniem trwającego od wczoraj we Wrocławiu Festiwalu Równych Praw. W programie imprezy znalazły się wykłady, wystawy oraz projekcje filmów. Tematem przewodnim wszystkich wydarzeń są związki partnerskie. Festiwal zakończy się jutro.