"Mamy święty spokój", "Jarosław Gowin powinien ogłosić swą decyzję wcześniej", "to nie jest dobra wiadomość, gdy kandydat na szefa PO odchodzi" - to niektóre opinie polityków PO, którzy komentowali w Sejmie decyzję byłego ministra sprawiedliwości o odejściu z Platformy. Zdaniem szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka ruch Gowina to dowód na rozpad partii rządzącej. Szef SLD Leszek Miller uważa natomiast, że jego odejście nie zagrozi sejmowej większości koalicji PO-PSL.

Dla mnie nic się nie stało. Wreszcie skończyła się zabawa: "wyjdzie, nie wyjdzie". Mamy święty spokój - w ten sposób o decyzji Gowina mówił poseł PO Andrzej Biernat. Na pytanie, czy odejście Gowina oznacza erozję PO, odparł, że polityk ten "był poza Platformą od początku, kiedy do niej wstąpił". Biernat stwierdził też, że nie wie, czy Gowin "wniósł coś dobrego do Platformy". Raczej był przyczynkiem do tego, że nastąpiło wewnątrz Platformy pewne zamieszanie - ocenił.

Pytany, co dalej z koalicją, której przewaga w parlamencie topnieje, odparł, że jeśli koalicja się "złamie", to będą nowe wybory. Normalna procedura - dodał. Po odejściu Gowina klub PO liczy 203 posłów. Koalicja PO-PSL ma 232 głosy. Wymagana większość to 231.

Biernat nie obawia się, że za Gowinem wyjdą z PO kolejni posłowie. Dopytywany, czy w takim razie PO jest już "oczyszczona", odparł, że nie chciałby tego analizować w tych kategoriach. W jego ocenie Gowin do wyjścia z PO szykował się "już bardzo dawno temu".

"Obraził się, gdy przestał być ministrem"

Takiego zdania jest również inny poseł PO Ireneusz Raś. Parlamentarzysta z Krakowa podkreślił, że w PO spodziewano się odejścia Gowina od jakiegoś czasu. Ja uważam, że Jarek powinien swoją decyzję zakomunikować dużo wcześniej, wtedy, gdy wewnętrznie podjął taką decyzję, że odchodzi z projektu. Obraził się, że przestał być ministrem sprawiedliwości i od tego czasu prowadził nie kampanię pozytywną wewnątrz Platformy, tylko grę z nią. I to jest smutne - mówił.

Ocenił, że Gowin powinien "bardziej honorowo postawić sprawę, jeśli chciał budować własny projekt polityczny". A przecież nie mieliśmy co do tego wątpliwości - zaznaczył. Od kilku miesięcy Jarek buduje swoje ugrupowanie i niedługo zobaczymy jakie państwo pewnie będziecie dobierać nazwiska: (Przemysława) Wiplera, (Pawła) Poncyljusza, (Pawła) Kowala - wyliczał ewentualnych kandydatów do współpracy z Gowinem.

Podkreślił, że Gowin "jeszcze w czwartek czy piątek mówił, że absolutnie się podporządkowuje i pracuje". Ale to, jak to w polityce Jarka: w jednym dniu budzisz się i mówi jedno, a w drugim dniu coś zupełnie innego - mówił Raś. Polityk PO ocenił jednocześnie, że teraz sytuacja jest "trochę prostsza", bo Gowin "podjął jakąś decyzję i ją wreszcie zakomunikował".

Z kolei Andrzej Halicki pytany przez dziennikarzy w Sejmie, czy poczuł ulgę, czy wręcz przeciwnie - odejście Gowina jest kłopotem dla PO - odparł: Raczej wręcz przeciwnie. Jeśli kandydat na przewodniczącego opuszcza Platformę, to nie jest to dobra wiadomość dnia. Dodał jednocześnie, że jest to wybór Gowina, "zapowiadany czy sygnalizowany już od pewnego czasu" i należy go uszanować.

Błaszczak: To dowód na rozpad PO

Odejście byłego ministra sprawiedliwości skomentował też Mariusz Błaszczak z PiS. Jego zdaniem decyzja Gowina to dowód na rozpad partii rządzącej. Inicjatywa Gowina jest obliczona na zmianę w PO, a nie na tworzenie czegokolwiek w ramach PiS. Różnice są wyraźne między Gowinem a PiS. Mamy do czynienia z rozpadem partii rządzącej - ocenił Błaszczak. Zobaczymy, ile osób postanowi wyrwać się z tej bezideowej partii władzy i postanowi zmienić Donalda Tuska, który stanowi obciążenie dla tego rządu - dodał.

Wyraził opinię, że "wszystko sprowadza się do stanu PO, a widać, że ten stan jest bardzo zły". PO jest w rozsypce. Pytanie, jak wielu podąży szlakiem wytyczonym przez Gowina - dodał Błaszczak. Według niego, jeśli chodzi o gospodarkę, to Gowin reprezentuje "grupę liberałów". PiS reprezentuje interesy zwykłych ludzi, a Jarosław Gowin raczej skłania się ku reprezentacji interesów ludzi elity - wskazał przewodniczący klubu PiS.

Pytany o większość koalicyjną Błaszczak odparł, że Tuskowi "pomogą koalicjanci, którzy dotychczas byli ukryci - SLD i Palikot". Ukryci koalicjanci będą wspierać Donalda Tuska, więc rozwiązanie Sejmu jest mało prawdopodobne - ocenił Błaszczak. Tusk zawsze mógł liczyć na pomoc tych, którzy nazywali się opozycją, a w rzeczywistości go wspierali - zaznaczył.

Miller: Odejście Gowina nic nie zmienia w większości sejmowej

Szef SLD Leszek Miller ocenił z kolei, że decyzja Gowina nic nie zmienia w sprawie większości sejmowej. Jest grupa uciekinierów z Ruchu Palikota, która chętnie poprze rząd Donalda Tuska - powiedział. Dodał jednak, że SLD chętnie poparłby wcześniejsze wybory.

PO plus PSL to dalej większość sejmowa, Konrad Adenauer został wybrany większością jednego głosu, a Willy Brandt uchronił się od wotum nieufności dwoma głosami - powiedział szef SLD. Dla nas to nic nie zmienia, nawet jeżeli PO i PSL miałyby większość jednego głosu, to jest to większość - powiedział Miller. Zapowiedział, że "jeżeli będą wcześniejsze wybory", to SLD "chętnie taki wniosek poprze". Do przyjęcia uchwały o samorozwiązaniu Sejmu potrzebne jest 307 głosów (2/3 składu Sejmu).

Polska polityka wypełniona jest tworami bez życia, pan Gowin bardzo szybko przekona się, jak trudno jest stworzyć nową partię, gdyby chciał to czynić, jak trudno jest w innej partii, jeśli chciałby odejść do innej - powiedział Miller. Pytany, jaką przyszłość widzi przed Gowinem, odparł: "Jeżeli chce coś znaczyć w polityce, to musiałby wstąpić w szeregi jakiegoś innego poważnego ugrupowania, jeśli chce zakładać własne ugrupowanie, to szybko przekona się, jakie to jest bezproduktywne". Jeżeli pan Gowin nawołuje do buntu przeciwko całej klasie politycznej, to jest to przejaw frustracji i infantylizmu. Jeżeli pan Gowin mówi, że mnie, pana Kaczyńskiego i pana Tuska łączy tylko jedno, że podwyższamy podatki - nigdy nie podwyższałem podatków, przeciwnie, zawsze je obniżałem - przekonywał szef SLD.

(MRod)