W sobotę powinna być znana decyzja lekarzy, czy mężczyzna ukąszony w Łodzi przez jadowitego węża tropikalnego przejdzie operację plastyczną nogi - dowiedziała się dziennikarka RMF FM Agnieszka Wyderka. Nadal nie ma kontaktu z 64-latkiem, który jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, ale z regeneracją skóry nie można za długo czekać, bo noga wokół ugryzienia wygląda jak po poważnym oparzeniu.
Strażnicy miejscy ze specjalnego oddziału Animal Patrol nadal, ale dotąd bezskutecznie, poszukują węża. Miejsce, gdzie doszło ukąszenia, jest na stałe monitorowane przez Animal Patrol - tłumaczy Piotr Czyżewski ze Straży Miejskiej w Łodzi. Trwa wykaszanie krzaków, chaszczy, wysokiej trawy i potem jeszcze raz dokładnie przeszukamy to miejsce i okolicę. Jeśli niczego nie znajdziemy, to będziemy szukali sposobu, żeby złapać węża w pułapkę. Jesteśmy w kontakcie ze specjalistami od tych gadów, więc mam nadzieję, że uda się nam się zwabić zwierzę do pułapki. W najgorszym scenariuszu, gdy wąż nie zostanie złapany, pomocna będzie polska aura. Węże tropikalne nie przeżyją zimy, bo nie są odporne na niskie temperatury. Jednak do tej pory ludzie są narażeni na bardzo poważne niebezpieczeństwo. Nie wiemy czy pracownika ochrony na pewno ukąsiła kobra, ale wiemy, że był to wąż z rodziny zdradnicowatych, czyli z tych najbardziej jadowitych węży - mówi Czyżewski.
- unikaj wchodzenia w zarośla, gdy nie widzisz po czym stąpasz;
- przechodź przez zakrzewiony teren, z wysoką trawą, tylko w dzień, gdy wszystko widać;
- gdy wchodzisz w zarośla, załóż gumowce lub inne wysokie buty, przez które nie przebije się wąż;
- szczególną uwagę zwracaj na to, gdzie chodzą lub bawią się dzieci;
- pilnuj zwierząt domowych (one również są narażone na ukąszenie węża).
Ukąszony ochroniarz od wczoraj oddycha samodzielnie, a pracy nerek i wątroby też już nie wspomagają urządzenia.
W Polsce jedynym, rodzimym gatunkiem jadowitych węży jest żmija zygzakowata. Poza nią, pozostałe gady nie mają jadu, który zagrażałby człowiekowi.
