Człowiek lewicy, były związkowiec, Luiz Inacio Lula da Silva wygrał drugą turę wyborów prezydenckich w Brazylii. To pierwszy lewicowy prezydent w historii największego kraju Ameryki Łacińskiej. Od 1 stycznia będę prezydentem 175 mln Brazylijczyków - powiedział zadowolony da Silva.

Po podliczeniu 98 proc. głosów oddanych w drugiej turze wczorajszych wyborów, Lula zdobył poparcie 61,4 proc. głosujących. Oznacza to, że swój głos na niego oddało ponad 51 mln Brazylijczyków. Jeszcze nigdy w historii tego kraju jedna osoba nie zdobyła tak licznego poparcia - ogłosiła Główna Komisja Wyborcza (TSE).

Przeciwnik Luli, Jose Serra zdobył 38,6 proc. głosów, czyli poparło go ponad 32 mln Brazylijczyków. W wyborach w 1998 roku ich ówczesny zwycięzca, Fernando Cardoso, zdobył 35 mln głosów.

Główne pytanie, które pojawia się w komentarzach do brazylijskich wyborów, to czy Lula będzie w stanie utrzymać, reklamowane szeroko w swym haśle wyborczym "Pokój i miłość" w kraju.

Czy uda mu się wydobyć Brazylię z głębokiego kryzysu finansowego? Inwestorzy nie pokładają w Luli wielkiego zaufania. Boją się, że nie da sobie rady w kwestiach gospodarczych.

09:50