„Lech Wałęsa – choć zarabia 1,2 miliona złotych rocznie – żali się, że na wakacje go po prostu nie stać” – donosi „Fakt”. Dlatego były prezydent przyjął prostą zasadę - jeździ tylko tam, gdzie jest... zapraszany.

"Są dwa miejsca, gdzie najlepiej wypoczywam" - napisał na swoim mikroblogu Lech Wałęsa i wskazał Arłamów oraz Miami. "Zawsze, jeśli mnie zaproszą, będę tu wypoczywał" - obiecał. Dołączył jednak do tej obietnicy co najmniej zaskakujące wyznanie. "Nie stać mnie, bym się sam zaprosił. Na razie zaproszenia spływają, więc biedy nie ma" - stwierdził legendarny przywódca "Solidarności". Wyjaśnił, że jego kalendarz wypełniony jest zaproszeniami na najbliższe dwa lata.

W piątkowym "Fakcie" także:

- Podsłuchiwali go, bo zapomniał walizki

- Taśmy Górniak i Kwaśniewskiego?

- Jaruzelscy nie zapłacili za pogrzeb generała