Częstochowska prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące rzekomych kontaktów seksualnych pomiędzy księdzem i gimnazjalistką. Śledczy nie znaleźli żadnych dowodów na to, by taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce.

Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury poinformował, że w śledztwie przesłuchano wiele osób, m.in. radną, dyrekcję szkoły, część nauczycieli oraz niektórych uczniów. Te wszystkie osoby zeznały, że nie posiadają żadnej konkretnej wiedzy, która miałaby dotyczyć rzekomego obcowania płciowego czy kontaktów seksualnych uczennicy z katechetą, a o całej sprawie dowiedziały się z facebooka, gdzie znajdowały się jakieś niepochlebne informacje dotyczące relacji tych dwojga osób - wyjaśnił.

Pogłoskom zaprzeczyli też zgodnie sama uczennica (wiarygodność jej zeznań potwierdził biegły psycholog), jej matka (o sprawie dowiedziała się z mediów), a także katecheta.

Sprawę rzekomej seksafery nagłośniła pod koniec września ub. roku częstochowska radna SLD. Podczas sesji rady miasta Ewelina Balt pytała władze miasta o konsekwencje grożące nauczycielowi, który uprawiał seks z uczennicą drugiej klasy gimnazjum. Potem doprecyzowała, że chodzi o księdza. Częstochowscy dziennikarze dowiedzieli się, że chodzi o katechetę z katolickiego gimnazjum im. św. Józefa w Częstochowie. Do kontaktu seksualnego kapłana z uczennicą miałoby dojść podczas zagranicznej wycieczki szkolnej w czerwcu ub. roku.

(mn)