Liczę, że wrócą czasy, kiedy obywatel będzie się czuł bezpiecznie. Liczę na Małgorzatę Kidawę-Błońską - oświadczył na konwencji wyborczej kandydatki PO na prezydenta ojciec zmarłego cztery lata temu Igora Stachowiaka, Maciej Stachowiak. Z kolei Sebastian Kościelniak - kierowca seicento, z którym w 2017 roku zderzyła się kolumna ówczesnej premier Beaty Szydło - powiedział, że tamtego dnia "zderzył się z władzą". "Chciałbym żyć w kraju, w którym każdy naprawdę byłby równy wobec prawa" - mówił. Na konwencji wystąpili także aktywiści klimatyczni.

Stachowiak powiedział, że wraz ze śmiercią syna "stracił wszystko". Dodał, że ostatnie cztery lata spędził na sali sądowej, w prokuraturze, na rozmowach z dziennikarzami i prawnikami. Wcześniej prowadziliśmy firmę, niestety dzisiaj nie mamy już na to siły. Moja żona tę całą sytuację przypłaciła mocnym uszczerbkiem na zdrowiu - podkreślił. Zapowiedział, że będzie walczył o doprowadzenie sprawy śmierci syna do końca.

To, co się wydarzyło sprawiło, że nie mogłem spać, jeść, nie mogłem dać sobie rady z własnym życiem - mówił. Stoję tu przed wami i chcę powiedzieć, że mój syn nie spadł z krzesła. To nie było przyczyną śmierci. Igora nie ma tu dzisiaj z nami, ale gdyby był, opowiedziałby wam o cierpieniu w torturach i bólu, które zadali mu policjanci, osoby, które mają wspierać człowieka i obywatela - oświadczył Stachowiak.

Igor zginął ponieważ pomylono go z kimś innym, został poddany torturom na komisariacie, jednak częściową prawdę udało się ustalić dzięki niezależnym mediom, niezależnym sądom, udało się skazać oprawców mojego syna - zaznaczył.

Wyraził nadzieję, że "wrócą jeszcze takie czasy, kiedy obywatel będzie się czuł bezpiecznie na ulicach naszego kraju". Jestem tu, bo liczę na panią, pani Małgorzato - podkreślił, zwracając się do Kidawy-Błońskiej.

"Kierowca Seicento": Nie zderzyłem się z samochodem, zderzyłem się z władzą

Podczas konwencji Kidawy-Błońskiej głos zabrał także Sebastian Kościelniak, który jako kierowca słynnego seicento 10 lutego 2017 roku był uczestnikiem wypadku samochodowego w Oświęcimiu z udziałem kolumny ówczesnej premier Beaty Szydło.

Jak podkreślił, po wypadku premier napisała do niego list, że "wszyscy są równi wobec prawa". Tymczasem potem przesłuchano go tylko raz, prokuratorów prowadzących sprawę zmieniano kilka razy, a ostatni zaproponował mu ugodę polegającą na tym, że przyzna się do winy. Tymczasem on, zaznaczył, czuje się niewinny. Chciałbym żyć w kraju, w którym każdy naprawdę byłby równy wobec prawa - powiedział Kościelniak, na co sala zareagowała brawami i okrzykami "wole sądy".

Nie zderzyłem się z samochodem, zderzyłem się z władzą - powiedział.

Aktywiści chcą bardziej stanowczych rozwiązań

Podczas konwencji przemawiała także niepełnosprawna chora na nowotwór Kasia ze Szczecina. Powiedziała, że chciałaby, aby osoby niepełnosprawne miały w Polsce pracę. Jej ojciec podkreślał, że jako rodzic oczekuje zrozumienia dla chorych dzieci i ich rodziców. Myślę, że kobieta prezydent zrozumie nas najlepiej - mówił.

Wystąpili także aktywiści Młodzieżowego Strajku Klimatycznego z transparentem wzywającym do wprowadzenia neutralności klimatycznej w Polsce do 2040 roku. Ocenili, że postulowane przez kandydatkę KO rozwiązania - mające zapewnić neutralność klimatyczną do 2050 roku - to zbyt długo okres.

Neutralność klimatyczna do roku 2050 zapewnia nam jedynie 50 proc. szans na nieprzekroczenie punktów krytycznych, bo wtedy kryzys klimatyczny zacznie napędzać się sam. 50 proc. to jak rzucenie monetą. Rzucacie monetą o bezpieczeństwo wszystkich Polek i Polaków. Katastrofalne skutki kryzysu klimatycznego są o wiele bliżej niż się wam wydaje - przestrzegał jeden z działaczy Strajku. Po wystąpieniu dwaj młodzi aktywiści rozmawiali chwilę z Kidawą-Błońską.