Lot w złych warunkach atmosferycznych, lądowanie w innym niż docelowe mieście i kilkanaście godzin koczowania na lotnisku w Pyrzowicach - tak wyglądała ostatnia doba polskich turystów, którzy we wtorek wracali z wakacji na greckiej wyspie Kos. Sytuację udało się już opanować, wczasowicze udadzą się do Wrocławia, gdzie pierwotnie mieli lądować, ale zapowiadają organizatorowi wakacji pozwy sądowe.

Dobiega wreszcie końca wielogodzinna gehenna turystów wracających z wczasów na greckiej wyspie Kos. 

W nocy z powodu złych warunków atmosferycznych samolot nie mógł wylądować we Wrocławiu i został przekierowany do śląskich Pyrzowic. Dopiero po kilkunastu godzinach koczowania na lotnisku udało się dla turystów zorganizować transport. 

Jedna z pechowych wczasowiczek powiedziała RMF FM, że turyści przed 16 byli już w samolocie i czekali na lot do Wrocławia. A jak było wcześniej?

W Katowicach byliśmy o 1 w nocy. Do 4 rano nie było żadnej informacji, a wcześniej obiecano nam, że autokarem odjedziemy do Wrocławia. Później powiedziano nam, że będzie samolot o 5.30, następnie o 6.30, potem o 11. Kilka takich wylotów miało być. Ludzie są wykończeni, bez obiadu. W życiu czegoś takiego nie przeżyłam. Po prostu dramat - mówiła w rozmowie z RMF FM pani Zuzanna.

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.


(nm)