„Ja się nie mam powodu niczego obawiać, natomiast jeżeli chodzi o nagranie, to ja byłem jednak zaskoczony tym, że ten pan mnie nagrywał. Ale takie rzeczy się zdarzają” – powiedział Jarosław Kaczyński w Rozmowie Krzysztofa Ziemca w RMF FM. „Śledztwo w moim przekonaniu sensu nie ma, ale to jest już decyzja prokuratury. Ja nie chcę w żadnym wypadku na nią wpływać. (…) Jeśli zostanie wszczęte – oczywiście stawię się w prokuraturze. Przecież jakie mam inne wyjście? Jestem obywatelem jak każdy inny” – dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości.

„Ja się nie mam powodu niczego obawiać, natomiast jeżeli chodzi o nagranie, to ja byłem jednak zaskoczony tym, że ten pan mnie nagrywał. Ale takie rzeczy się zdarzają” – powiedział Jarosław Kaczyński w Rozmowie Krzysztofa Ziemca w RMF FM. „Śledztwo w moim przekonaniu sensu nie ma, ale to jest już decyzja prokuratury. Ja nie chcę w żadnym wypadku na nią wpływać. (…) Jeśli zostanie wszczęte – oczywiście stawię się w prokuraturze. Przecież jakie mam inne wyjście? Jestem obywatelem jak każdy inny” – dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Budynek należący do spółki "Srebrna" /Paweł Supernak /PAP

Prezes Prawa i Sprawiedliwości był pytany przez Krzysztofa Ziemca o sprawę spółki "Srebrna". Według doniesień "Gazety Wyborczej" szef partii za pośrednictwem firmy i instytutu Lecha Kaczyńskiego  chciał przy ulicy Srebrnej 16 wybudować dwa wieżowce.

Ja jestem bardzo dumny z tego, że to co udało się zrobić na początku lat 90. - nie tylko Porozumieniu Centrum, ale także kilku innym partiom - z inicjatywy rządu Tadeusza Mazowieckiego, a bezpośrednio załatwił to minister Aleksander Hall, innym przyniosło to - być może krótkotrwałe korzyści - ale później całkowitą klęskę, a myśmy - w tym i ja - potrafili coś z tego bardzo poważnego zachować. To było naprawdę w tych czasach bardzo trudne. Fundacja była atakowana z zewnątrz, była atakowana od wewnątrz i jest w dalszym stopniu instytucją, która ma przyszłość - jestem przekonany, że będzie mogła jeszcze wiele zdziałać. Wykorzystanie pewnej szansy jest nie tylko czymś co jest uprawnione, ale jest nawet obowiązkiem wynikającym ze statutu fundacji i ze statutu spółki, chociaż ja w spółce żadnej funkcji nie pełnię. Natomiast jako członek i przewodniczący rady fundacji także w pewnej mierze bardzo ograniczonej reprezentuję właściciela - mówił Kaczyński.

Powiedział też, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Nie mam niczego do zarzucenia sobie. Nie będę mówił o tym, jaki mam stosunek do bohatera tych wydarzeń. Natomiast mogę powiedzieć jedno: chciałem zrobić coś bardzo pożytecznego z punktu widzenia, już nawet nie tylko mojego obozu politycznego, ale po prostu Polski. Nieco zrównoważyć tę sytuację na rynku idei, instytucji, które mogą wspierać różnego rodzaju idee. Tutaj chodzi mi zupełnie konkretnie o fundację Batorego, bardzo mocną, która nie ma instytucji konkurencyjnej po prawej stronie, czy nawet w centrum. Sama jest dzisiaj fundacją... Trudno w ten sposób fundację kwalifikować, ale gdyby już kwalifikować, to można powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo lewicową. I gdyby ten budynek, o który chodzi, powstał, to Instytut Lecha Kaczyńskiego stałby się fundacją bardzo silną, a w dalszej perspektywie - takiej perspektywie czasowej, która już ludzi mojego pokolenia nie dotyczy, bo spłacanie takich kredytów trwa długo - byłaby ta fundacja, czy ten instytut jeszcze dużo silniejszy. Krótko mówiąc: to chodziło właśnie o to, by wykorzystać pewne możliwości. Bo ta działka na Srebrnej to jest pewna możliwość. Nie udało się, nie udało się z powodów przede wszystkim związanych z brakiem praworządności w Polsce, to znaczy w Polsce może być tak, że po prostu z powodów czysto politycznych i personalno-politycznych można czegoś odmówić instytucji, która ma do tego prawo - mówił Kaczyński.

Wspomniał też o tym, że w jego przekonaniu śledztwo w tej sprawie nie ma sensu, ale jeżeli prokuratura podejmie decyzję o jego wszczęciu, to on złoży wyjaśnienia.

Śledztwo w moim przekonaniu sensu nie ma, ale to jest już decyzja prokuratury. I ja nie chcę w żadnym wypadku na nią wpływać. Tutaj mamy po prostu do czynienia z przykładem pewnej nierzetelności, ale nie z mojej strony, ale ze strony osoby, która jest dzisiaj jest traktowana jako swego rodzaju bohater, czy nawet ofiara - ­mówił były premier.

CAŁA ROZMOWA KRZYSZTOFA ZIEMCA Z JAROSŁAWEM KACZYŃSKIM

Opozycja: To jest groźba

Słowa Kaczyńskiego skomentowali posłowie opozycji.

Innymi słowy to jest taka groźba: Nie ma sensu mnie przesłuchiwać, oczywiście decyzja należy do prokuratury, dlatego nie będzie żadnego śledztwa - mówi Adam Szłapka z Nowoczesnej.

Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej zauważył, że to sygnał wysłany w kierunku Zbigniewa Ziobry. To jest bez wątpienia sygnał do Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości, żeby się nie odważył, Broń Boże, odblokowywać bo i tak Ziobro dzisiaj blokuje możliwość przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego podległym sobie prokuratorom - mówi poseł PO.

Odmienne zdanie miał Ryszard Czarnecki. Ma prawo w wolnym kraju, wolny Polak wyrażać opinię, natomiast oczywiście absolutnie nie naciskał, nie naciska, nie będzie naciskał na prokuraturę - powiedział europoseł PiS.

Taśmy Kaczyńskiego

W styczniu "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do budowy dwóch wieżowców.

W poprzedni czwartek rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński przekazał, że prokuratura nie uwzględniła wniosku o wyłączenie prokurator prowadzącej postępowanie sprawdzające, w ramach którego przesłuchiwany jest Birgfellner.

O złożeniu takiego wniosku w zeszłym tygodniu informował mec. Roman Giertych. Uzasadnieniem wniosku - jak przekazywał - były działania podejmowane na przesłuchaniu, które - jak pisał - "były próbą zapisania zeznań, które nie zostały wypowiedziane przez świadka" i "próbą utrwalenia w protokole tak zapisanych zeznań pomimo sprzeciwu świadka i jego pełnomocników".

Także w ubiegły czwartek warszawska prokuratura okręgowa oświadczała, że czynności podejmowane przez Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych. Mocno należy podkreślić fakt, że dotychczas zeznania zawiadamiającego są bardzo zdawkowe, a on sam zasłania się w wielu wypadkach niepamięcią - mówił wtedy prok. Łapczyński.