Nie wolno zgodzić się na likwidację kopalń, trzeba walczyć - przekonywał na Śląsku prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego winę za problemy górnictwa ponosi rząd, a ratunkiem może być weto prezydenta Bronisława Komorowskiego dla nowej ustawy.

Trzeba powiedzieć: dosyć; trzeba być zdecydowanym, trzeba walczyć, każdy w swoim miejscu, każdy swoją metodą. I trzeba wiedzieć, kto jest winien, kto tę rękę podnosi. To ci, co podpisali ten projekt, to rząd, który ich popiera - mówił Kaczyński w Rudzie Śląskiej o proponowanym przez rząd planie naprawczym dla polskiego górnictwa.

Zakłada on likwidację kopalń: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie, Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu.

Górnicy tych zakładów prowadzą od kilku dni podziemne protesty.

Zdaniem Kaczyńskiego za kryzys w górnictwie będzie odpowiadał też prezydent Komorowski - o ile "nie podejmie odpowiednich działań". Zaznaczył, że kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda skierował do Komorowskiego prośbę o zawetowanie planu naprawczego w proponowanym przez rząd kształcie. Do obalenia weta w tym parlamencie już większości nie ma - podkreślił prezes PiS.

Prezydent ma w ręku karty, jeśli to powie, jeśli powie to głośno, to cały plan, cały ten projekt kolejnego uderzenia w górnictwo, uderzenia w was, w Śląsk, się nie powiedzie - mówił Kaczyński. Według niego zawetowanie ustawy dot. górnictwa to "święty obowiązek" Komorowskiego, bo reprezentuje on jako prezydent "nie tylko jedną grupę, ale cały naród". Ocenił, że proponowana przez rząd "operacja" nie ma poparcia większości Polaków.

Ja wiem, że na was, górników, zaczynają szczuć, że chcą was pokłócić z resztą społeczeństwa, że próbują wmawiać, że to wasze przywileje są przyczyną kryzysu górnictwa. Nie - my dobrze wiemy, że to nie prawa górnicze są przyczyną; przyczyną jest ta chorobliwa otoczka górnictwa, handlu węglem, to wszystko, co powoduje, że cena węgla jest zawyżona - mówił prezes PiS górnikom.

Według niego polski węgiel mógłby być sprzedawany bez ograniczeń, gdyby nie nadużycia "klientystycznego systemu, który robi miliony" na górniczej krzywdzie i napływ węgla zza granicy, szczególnie z Rosji.

(j.)