Sejm rozpoczął pracę nad projektem ustawy autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości przewidującym przedłużenie kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego do 30 kwietnia 2024 r. Zgodnie z jego założeniami, datę wyborów wyznacza się na dzień wolny od pracy przypadający nie wcześniej niż 31 marca 2024 r. i nie później niż 23 kwietnia 2024 r. Drugie czytanie projektu ma się odbyć jeszcze dziś wieczorem.

Ten projekt wychodzi naprzeciw wielu sygnałom, które płynęły m.in. z PKW, że nie da się bez bardzo poważnych komplikacji przeprowadzić w tak bliskich terminach wyborów parlamentarnych i samorządowych. Tym bardziej, że jedne i drugie są same w sobie ogromnym wyzwaniem organizacyjnym - uzasadniał projekt poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Hreniak. Jak wskazywał w jednym ze swoich wywiadów przewodniczący PKW, przy takim wyzwaniu organizacyjnym nie udałoby się uniknąć na skalę masową zwykłych błędów ludzkich - ocenił. Zaznaczył, że "takie błędy i niejasności w przepisach Kodeksu wyborczego odnośnie łączenia wyborów, byłyby bardzo poważną podstawą do kwestionowania ich wyniku".

Dziś, w sytuacji, gdzie za wschodnią granicą mamy wojnę, podważanie wyników wyborów parlamentarnych byłoby dla Polski groźne - zaznaczył poseł. Dodał, że trzeba "zrobić wszystko, by zachować spokój społeczny i nie dać argumentów do tego, by podważać legalność władz i wynik wyborczy wyborów do Sejmu i Senatu". W interesie Polski jest to, by te wybory rozdzielić. Unikamy w ten sposób wielu problemów, które byłyby podstawą do podważania wyników wyborczych i tym samym legalności władzy - podkreślił Hreniak.

Poseł Tomasz Ławniczak w imieniu klubu PiS zapowiedział poparcie projektu. Potrzeba zmiany wynika ze skumulowania dat wyborów samorządowych z wyborami parlamentarnymi. Przede wszystkim jawią się tutaj przed nami przyczyny organizacyjne, równoległość nakładających się na siebie terminów - argumentował. Zwrócił też uwagę na problemy, które byłyby związane z ciszą wyborczą. Wtedy, kiedy obowiązywałaby cisza wyborcza w wyborach samorządowych, to w wyborach parlamentarnych nadal można by uprawiać kampanię wyborczą. W związku z tym powstałby chaos komunikacyjny - mówił poseł PiS.

Kosiniak-Kamysz: Chcecie ustawić warunki gry pod siebie

Ta ustawa prezentowana przez posłów PiS jest sumą waszych strachów, iloczynem bojaźni przed werdyktem wyborczym. Jest to ustawa lęku i imposybilizmu, z którym tak mieliście walczyć - oświadczył lider Polskiego Władysław Kosiniak-Kamysz podczas sejmowej debaty. Zwracał uwagę na jeden z sondaży, z którego wynika, iż 70 proc. Polaków uważa, że nie ma podstawy do zmiany terminu wyborów.

Jeśli już zmieniać, to skracając kadencję Sejmu. Taki wniosek od roku leży nierozpatrzony - przypomniał. Wy po prostu nie chcecie iść z łatką przegranego do wyborów parlamentarnych - stwierdził.

Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, PiS to partia antysamorządowa i przegra wybory samorządowe. Dlatego próbujecie takim wygibasem legislacyjnym wydłużyć kadencję samorządów  - mówił lider ludowców. Wskazał, że PSL posiada trzy opinie prawne, z których wynika, iż nie ma podstawy do przesunięcia wyborów samorządowych. Wszystkie są druzgocące, że nie ma żadnej podstawy konstytucyjnej, merytorycznej i ustawowej do wydłużenia kadencji samorządowej - opisywał.

Chcecie ustawić warunki gry pod siebie. Ustawić tak, żeby one były pod górę dla innych formacji demokratycznych. Żebyśmy mieli trudniej, żeby wyborcy mieli trudniej - ocenił szef PSL. To nas nie złamie, tylko zachęca i mobilizuje do większej pracy. Przegracie najpierw wybory parlamentarne, a później z kretesem przegracie wybory samorządowe - podsumował. 

Dzikowski: Skróćcie kadencję Sejmu i cierpienia narodu

Poseł Koalicji Obywatelskiej Waldy Dzikowski pytał polityków PiS, dlaczego w 2018 roku, wydłużając kadencję samorządów do 5 lat, nie wpadli na pomysł przesunięcia wyborów na szczeblu lokalnym. Nie wpadliście na ten pomysł, bo w tle była władza, pycha, pewność siebie i stojące sondaże, a teraz jest strach - mówił. Przekonywał, że PiS kieruje się własnym interesem.

Dobra rada, jeżeli chcecie być w zgodzie z konstytucją, prawem i wolą narodu, o sumieniu nie wspomnę, to skróćcie kadencję Sejmu i cierpienia narodu polskiego, żeby nie miał problemu z waszym rządzeniem, bo to jest już kres tego rządzenia i to jest najlepsze rozwiązanie - mówił Dzikowski.

Trela: Jesteście po prostu krętaczami

Poseł Lewicy Tomasz Trela podkreślił w sejmowej debacie, że partia rządząca boi się, że przegra wybory samorządowe, a "na fali przegranej przegra też wybory parlamentarne".

Wy możecie kombinować, możecie zmieniać, ale przegracie wybory parlamentarne, przegracie wybory samorządowe i przegracie wybory europejskie dlatego, że nie zasługujecie na to, żeby pełnić jakąkolwiek władzę - mówił, zwracając się do posłów PiS.

Wy tak bardzo przegranych wyborów się nie boicie, wy się bardziej boicie, że ci, którzy odbiorą wam władzę, czyli dzisiejsza opozycja, opozycja demokratyczna, po tych wyborach będzie was rozliczać - oświadczył Trela. Będzie was rozliczać z każdego przekrętu, z każdego matactwa, z każdej machlojki, z każdej fundacji, z każdej fundacyjki, bo wy jesteście po prostu politycznymi krętaczami - wyliczał.

Gdybyście mieli intencje słuszne, to ten projekt nie byłby projektem poselskim, tylko rządowym. On by był poddany wszelkim konsultacjom. Wszystkie korporacje samorządowe mogłyby się wypowiedzieć. Wszyscy radni, burmistrzowie, prezydenci mogliby wnieść do tego swoje zastrzeżenia, strona społeczna mogłaby się wypowiedzieć. A dzisiaj strona społeczna się wypowiedziała - 57 procent obywateli nie chce przesunięcia wyborów samorządowych, chcą, żeby wybory samorządowe odbyły się w terminie - zaznaczył Trela.

Winnicki: Ten projekt nadaje się do kosza

Ten projekt nadaje się do kosza, ponieważ jest kolejną fuszerką legislacyjną z waszej strony - ocenił Robert Winnicki z Konfederacji, zwracając się do wnioskodawców.

Tomasz Zimoch - poseł Polski 2050 - przypomniał, że w 2018 r. "partia rządząca uchwaliła ustawę wydłużającą kadencję władz samorządowych z czterech z do pięciu lat". Podkreślił jednocześnie, że już wówczas było wiadome, że jeżeli nie dojdzie do skrócenia kadencji Sejmu, w 2023 r. zbiegną się ze sobą terminy wyborów samorządowych i parlamentarnych. Twierdzenie, że państwo polskie nie jest w stanie zorganizować dwóch wyborów w bliskim odstępstwie czasowym, to pogarda dla naszego państwa - ocenił Zimoch.

Stanisław Bukowiec z Porozumienia mówił, że PiS kolejny raz przedkłada interes partyjny ponad interes państwa i porządek konstytucyjny. Przekonywał, że zagrożona jest demokracja i przypomniał, że jego ugrupowanie już raz skutecznie przeciwstawiło się "majstrowaniu przy wyborach blokując niekonstytucyjne wybory kopertowe", broniąc tym samym demokratycznego państwa prawa.

Jarosław Sachajko w imieniu koła Kukiz '15 Demokracja Bezpośrednia przekonywał, że jeżeli ta ustawa nie wejdzie w życie, podeptana zostanie zasada równości. Osoby, które dostaną się na listy partyjne do wyborów parlamentarnych, będą miały znacznie dłuższa kampanię wyborczą - wskazał. Dodał, że chociażby z tego powodu wszyscy parlamentarzyści powinni zagłosować za przyjęciem tej ustawy.

Joanna Senyszyn w imieniu koła PPS wyraziła oburzenie projektem ustawy złożonym przez PiS. Przekonywała, że jest to projekt niekonstytucyjny i podkreślała, że bez uzasadnionych przyczyn nie można zmieniać terminu wyborów, bo zaburza to demokrację i łamie polską konstytucję.

Posłowie nie przyjęli wniosków opozycyjnych klubów KO, PSL oraz Lewicy o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu głosowało 208 posłów, przeciw było 228, 1 poseł wstrzymał się od głosu.