Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie tragicznego wypadku w jaskini na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W wypadku zginęła 16-latka z województwa kujawsko-pomorskiego. Prokuratorzy i policja jak najszybciej chcą przesłuchać uczestników wyprawy. Nie wiadomo, kiedy będzie to możliwe, bo przebywające w szpitalu dzieci są w szoku.

Prokuratorzy chcą ustalić, czy wycieczka była dobrze zorganizowana, a dzieci przygotowane do takiej wyprawy. Sprawdzane będą również uprawnienia opiekunów, z którymi dzieci były w jaskini.

Szef jurajskich ratowników powiedział reporterowi RMF FM, że na pewno cała grupa korzystała ze sprzętu alpinistycznego.

Mieli sprzęt, ale nie widziałem tego sprzętu, natomiast w jakiś sposób musieli się na dół dostać, bo bez sprzętu alpinistycznego nie ma opcji zjechać do jaskini - powiedział.

Wiadomo też, że dzieci były odpowiednio ubrane, miały na głowach kaski oraz latarki.

Nastolatkowie są w szoku

Wczoraj późnym wieczorem siedmioro uczniów z trójką instruktorów chciało zobaczyć kompleks jaskiń na terenie rezerwatu Sokole Góry. Gdy zeszli do jednej z jaskiń doszło do wypadku. Na 16-latkę runął duży fragment skały.

Dwie dziewczyny i czterech chłopców przewieziono do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie. Dzieci trafiły do nas z ogólnymi potłuczeniami. Stan ich zdrowia jest stabilny, nic nie zagraża ich życiu. Troje z nich przebywa na oddziale pediatrycznym, pozostali na chirurgii - powiedziała rzeczniczka szpitala Beata Marciniak. Dodała, że troje z nich zostanie dziś wypisanych do domu.

Jaskinia Studnisko należy do najgłębszych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. To jedna z najtrudniejszych jaskiń na Jurze. Ma około 70 metrów głębokości. Jak powiedział nam ratownik Piotr van der Coghen to tyle, ile mierzy 15-piętrowy wieżowiec. Dodał, że nie jest to odpowiednie miejsce dla niedoświadczonych grotołazów. Już wcześniej dochodziło tam do wypadków.

(j.)