Sąd zgodził się na tymczasowy areszt dla pijanego kierowcy z Gdyni. Wcześniej wnioskowała o to prokuratura. We wtorek późnym wieczorem samochód mężczyzny czołowo zderzył się z innym autem. 21-latek usłyszał zarzut spowodowania po pijanemu wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Został zatrzymany dopiero po policyjnym pościgu.

21-letniemu Patrykowi L. grozi teraz 12 lat więzienia. Oprócz spowodowania śmiertelnego wypadku, śledczy zarzucili mu też dwukrotne prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym. Mężczyzna już ponad pół roku temu miał usłyszeć zarzut jazdy po pijanemu, ale ukrywał się.

Podejrzany złożył w tej sprawie wyjaśnienia. Przyznał się do stawianych mu zarzutów. Oczywiście w swoich wyjaśnieniach okazał skruchę, natomiast nie potrafił wskazać nic na swoją obronę, jak również na okoliczność łagodzącą - mówi Witold Niesiołowski z Prokuratury Rejonowej w Gdyni.

Mężczyzna zanim spowodował tragiczny wypadek nie zatrzymał się do policyjnej kontroli. Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Śledczy będą chcieli przesłuchać świadków wypadku. Na pewno zachodzi także potrzeba uzyskania opinii biegłych w zakresie stanu technicznego obu samochodów, jak również ewentualnie biegłego z zakresu taktyki, techniki jazdy - dodaje prokurator Niesiołowski.

Spowodował wypadek i uciekł

We wtorek późnym wieczorem, 21-latek nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Widząc policjantów przyspieszył i zaczął uciekać. Po kilkuset metrach pijany kierowca czołowo zderzył się z nadjeżdżającym z przeciwka samochodem. 33-latek, który nim kierował zginął na miejscu. Dwie kobiety, które z nim podróżowały zostały przewiezione do szpitala. 

Sprawca wypadku nigdy nie miał prawa jazdy. Zupełnie jednak się tym nie przejmował. W kwietniu zeszłego roku został złapany, gdy jechał samochodem po pijanemu. Wtedy także miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Nie został zatrzymany, ale miał usłyszeć zarzuty. Nie udało ich się jednak przedstawić, bo mężczyzna zaczął się ukrywać i zmienił miejsce zamieszkania.

Miał status podejrzanego, ale formalnie nie było możliwe przedstawienie mu zarzutów. Nie ścigaliśmy go listem gończym, ale policjanci mieli za zadanie ustalenie miejsce jego pobytu. Dane mężczyzny zostały również wprowadzone do międzynarodowego systemu - tłumaczy Michał Rusak, rzecznik gdyńskiej policji. Niestety w ręce funkcjonariuszy 21-latek wpadł dopiero wtedy, kiedy prowadząc po wpływem alkoholu spowodował tragiczny wypadek.

(ug)