Informacje o wydarzeniach w Nangar Khel opublikowane przez internetowy portal Wikileaks są sprzeczne z dowodami zebranymi w czasie polskiego śledztwa - twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM pułkownik Jakub Mytych z Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. To właśnie ta prokuratura oskarża polskich żołnierzy o zabicie cywilów w Afganistanie.
W opublikowanych dokumentach możemy przeczytać m.in., że 16 sierpnia żołnierze polskiej grupy bojowej zostali zaatakowani przez rebeliantów w miejscu, w którym wcześniej eksplodowała mina-pułapka. Polacy wystrzelili 60-milimetrowe pociski i zabili trzech cywilów, a ranili pięcioro kolejnych. Wszystkie trzy ranne kobiety miały rany cięte (...) natychmiast wezwano śmigłowiec ewakuacji medycznej.
Informacje te jednak - jak zaznacza w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Świątkowskim prokurator Jakub Mytych - nie znajdują potwierdzenia w zgromadzonym materiale; są z nim sprzeczne. Wiemy tyle, że w tym miejscu nie były prowadzone żadne działania związane z ostrzałem naszych sił. Mamy ustaloną także inną liczbę ofiar. Zaznaczył także, iż żaden z biegłych medyków sądowych nie potwierdził, że były to rany cięte, a pochodzące od odłamków. Co do śmigłowców dodał, że owszem były dwa i doleciały na miejsce po kilku godzinach.
Podkreślił także, że prokuratura nie będzie komentować doniesień prasowych. Tajne dane opublikowały dzienniki w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemczech.