50 tys. pracowników sektora publicznego w Izraelu rozpoczęło bezterminowy strajk przeciw planowanym zwolnieniom. Część z nich strajkuje, część - jak na przykład celnicy na lotniskach - pracuje bardzo wolno, przeciągając procedury odpraw.

Strajk dotknął niemal wszystkie dziedziny życia w Izraelu - od służb celnych po pracę lotnisk. W większości polega na działaniu w zwolnionym tempie.

Celnicy utrudniają pracę lotnisk przez skrupulatne sprawdzanie całego - sztuka po sztuce - bagażu podróżnych. Taka kontrola sprawiła, że poranne rejsy samolotów zostały opóźnione o ponad dwie godziny.

Z powodu protestu nieczynna będzie większość urzędów i biur. Histadrut, izraelska centrala związkowa, grozi rządowi poważniejszymi protestami w przyszłym miesiącu. Związkowcy są niezadowoleni z planowanej reorganizacji, oznaczające zwolnienie ok. 2 tys. osób.

Władze tłumaczą, że muszą dokonać cięć z powodu fatalnego stanu gospodarki, osłabionej trwającym trzy lata powstaniem palestyńskim. W maju Histadrut wyraził zgodę na redukcje ok. 600 pracowników.

Plany zwolnień zostały potwierdzone w projekcie budżetu na 2004 r., przedstawionym w ubiegłym tygodniu przez szefa resortu finansów Benjamina Netanjahu.

Projekt, zakładający w przyszłym roku redukcję wydatków rządu o ponad 2,2 miliarda dolarów w porównaniu z tegorocznym budżetem, nie został jeszcze zaaprobowany przez parlament, gdzie muszą odbyć się trzy czytania rządowego projektu.

10:50