Jest nadzieja, że w archiwach w Krakowie i Warszawie odnajdą się kolejne dokumenty w tej sprawie – mówi Łukasz Kamiński, historyk IPN-u. To on znalazł notatkę potwierdzającą, że decyzję o zestrzeleniu polskiego samolotu nad Czechosłowacją w 1975 roku wydał generał Wojciech Jaruzelski, ówczesny szef MON-u. Zginął wówczas cywilny pilot maszyny, który chciał uciec na Zachód.

IPN prowadzi śledztwo w sprawie tego incydentu. Notatkę odkryto we wrocławskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. To bardzo wiarygodny dokument. Do tej pory znaliśmy przede wszystkim relację świadka, którym był czechosłowacki pilot, który dokonał tego zestrzelenia. Natomiast nie było żadnych dowodów na potwierdzenie jego słów - powiedział Kamiński reporterce RMF FM:

Generał Jaruzelski odniósł się do sprawy w kwietniu. W oświadczeniu napisał, że nie pamięta sprawy i podkreślił, że pilot nie był osobą wojskową, a samolot nie należał do lotnictwa sił zbrojnych.

Również w kwietniu czeski dziennik "Mlada fronta Dnes" napisał, że ówczesne organy władzy próbowały sprawę wyciszyć i przedstawić jako awarię. W dokumentacji używa się pojęć „katastrofa”, „upadek samolotu”, czy „wypadek". Według gazety pilot, który zestrzelił samolot wiedział, że rozkaz został wydany wbrew prawu i kilkakrotnie upewniał się, czy jest ważny. "Byłem żołnierzem i wypełniałem rozkazy" - powiedział.

Po lądowaniu najprawdopodobniej mu przekazano, że zgodę wydał ówczesny polski minister obrony gen. Wojciech Jaruzelski. Z dokumentacji z tamtego okresu wynika, że dowódcy czechosłowackiej obrony powietrznej konsultowali atak na polski samolot z kolegami w Warszawie, a ci ostatecznie zgodzili się na zestrzelenie - napisał czeski dziennik.