Rolnik, który w przebraniu lekarza na korytarzach szpitala wojskowego w Poznaniu sprzedawał środki poronne, nie stanie przed sądem. Prokuratura w Poznaniu umorzyła śledztwo, bo nie znalazła przepisu, który złamał mężczyzna. Paradoksalnie rolnik może więc wrócić do nielegalnego procederu.

Śledczy rozkładają ręce. Nie można ukarać rolnika za narażanie na utratę życia lub zdrowia, bo na policję nie zgłosiła się żadna z klientek pseudodoktora. W grę nie wchodzi też oszustwo - musi być wniosek o ściganie.

Nie zadziała też ustawa o zawodzie lekarza, bo Robert S. stał na korytarzu w fartuchu - nie badał, nie wypisywał recept.

Robert S. przyznał się do winy.