Polska stara się o to, by objąć funkcję niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. "To prestiż, obowiązki oraz wysiłek dyplomatyczny, który nie idzie na marne" - opisuje w rozmowie z RMF FM Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Polska stara się o to, by objąć funkcję niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. "To prestiż, obowiązki oraz wysiłek dyplomatyczny, który nie idzie na marne" - opisuje w rozmowie z RMF FM Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Siedziba ONZ w Nowym Jorku / J.W. Alker /PAP/DPA

Paweł Balinowski: Wiele wskazuje na to, że dziś po południu Polska zostanie wybrana na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Co to w praktyce oznacza dla kraju Europy Środkowo-Wschodniej, który będzie tak naprawdę jedynym reprezentantem swojego regionu?

Marek Wąsiński, PISM: Po pierwsze jest to związane z prestiżem tej funkcji. To grono 15 państw z całego świata, 10 wybieranych w sposób niestały na dwuletnią kadencję. Znalezienie się w tym gronie oznacza, że dane państwo uczestniczy w obradach najważniejszego forum podejmowania decyzji w sprawach bezpieczeństwa, pokoju czy rozwiązywania konfliktów. Chociaż oczywiście nie zawsze to forum pozwala na podjęcie dyskusji, ze względu na prawo weta 5 stałych członków, to jednak mimo wszystko daje to możliwość ingerowania w dyskusję, prowadzenia jej i dodawania tematów. Dlatego też dla Polski jest to ważne, zwłaszcza, że ma swój interes regionalny - np. przypominanie tego, co dzieje się na Ukrainie, co na tym forum będzie możliwe. Dodatkowo to jest również wysiłek dyplomatyczny, który nigdy nie idzie na marne. Dzięki temu po pierwsze, jeśli chodzi o instytucje ONZ nabieramy ogromnego doświadczenia, nasze kadry są rozpoznawalne, więc mamy większe nadzieje na zdobywanie wysokich stanowisk w instytucjach międzynarodowych. Również inne państwa traktują niestałego członka jako tego, do którego udają się delegacje, z którym trzeba i warto rozmawiać. Poza tym, skuteczne reprezentowanie państw, które proszą o interwencję, przynosi w przyszłości możliwe pozytywne skutki np. w postaci odwzajemnienia się w jakimś głosowaniu. To jest dla Polski bardzo istotne, ale to nie jest tak, że otrzymamy z tego jakieś bezpośrednie korzyści - tu nie o to chodzi. Chodzi o to, by być i uczestniczyć w obradach najważniejszego forum na świecie.

Sprawa prestiżowa, sprawa rozwoju współpracy międzynarodowej - to są korzyści. Ale niestałe członkostwo w radzie to również obowiązki...

Oczywiście. 12 państw w ciągu roku sprawuje prezydencję w Radzie Bezpieczeństwa. Ze wstępnych obliczeń wynika, że my - jako Polska - będziemy pełnili tę funkcję w maju przyszłego roku. Wtedy my odpowiadamy za prowadzenie obrad, agendę, wprowadzanie tekstów rezolucji... Ważna jest też informacja, że nawet gdy nie sprawujemy prezydencji, możemy brać na siebie odpowiedzialność prowadzenia spraw i poddawania ich pod głosowanie. Obowiązkiem Polski będzie śledzenie wszystkich wydarzeń na świecie podejmowanych na Radzie Bezpieczeństwa, więc jest to znaczące zobowiązanie.

Wiele wskazuje na to, że Polska na pozycji niestałego członka RB ONZ zastąpi Ukrainę. Można się spodziewać, że będziemy kontynuować politykę tego kraju?

Można też przypomnieć, że przed Ukrainą tę funkcję sprawowała Litwa, a więc cały czas mamy reprezentantów naszego regionu, którzy podobnie zapatrują się na to, co obecnie się dzieje. Myślę, że na pewno możemy spodziewać się kontynuacji polityki Ukrainy - z tym, że Ukraina ze względu na ogromne wyzwania wewnętrzne na forum RB ONZ skupiała się na sprawach dotyczących konfliktu w tym kraju. My będziemy musieli zdecydowanie szerzej podejść do naszego członkostwa. By wykorzystać tę szansę, będziemy musieli szerzej patrzeć na to, co się dzieje, także na Bliski Wschód, Afrykę, czy Półwysep Koreański.

To już jest szósty raz, kiedy Polska będzie niestałym członkiem RB ONZ - można przez to rozumieć, że mamy już doświadczenie i wiemy jak działać na tym polu?

Oczywiście nie jest to dla nas grono nieznajome, ale musimy być świadomi tego, że ostatni raz pełniliśmy tę funkcję ponad 20 lat temu, więc jednak kadry się zmieniły. Musimy niektóre kwestie odrobić, ale w ramach ONZ zaszła taka zmiana, że to głosowanie odbywa się teraz, na początku czerwca. To wszystko po to, by było pół roku czasu na przygotowanie, by nowi członkowie mogli przysłuchiwać się obradom wiedząc, że obejmą członkostwo. Mając te 6 miesięcy na solidne przygotowanie, jesteśmy w bardzo wygodnej sytuacji.