Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada dwie usterki, związane z niedziałającymi mechanizmami otwierania podwozia w LOT-owskim boeingu. Według wstępnych ustaleń ekspertów, powodem wtorkowego lądowania maszyny "na brzuchu" było bardzo rzadkie nałożenie się usterek w działających niezależnie od siebie systemach hydraulicznym i elektrycznym.

Co mogło być przyczyną wystąpienia dwóch usterek jednocześnie, na razie nie wiadomo. Nie da się tego stwierdzić bez drobiazgowych badań, które zapewne potrwają kilka tygodni. Czy system awaryjnego otwierania podwozia był niesprawny, czy mógł zadziałać, ale uniemożliwiła to jakaś przyczyna zewnętrzna. Wiceprzewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM nie chce spekulować na ten temat. Potwierdza jedynie, że nie zadziałał system awaryjnego wypuszczania podwozia, a po starcie samolotu uszkodzona została instalacja hydrauliczna.

O usterce systemu podstawowego kapitan wiedział. Prawdziwym problemem było jednak dla załogi niedziałanie systemu awaryjnego. Te systemy są sprawdzane, to nie jest tak, że skoro 15 lat nie był potrzebny, to on nie jest sprawdzany czy smarowany. Jest sprawdzany, więc nie wiem co się stało - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM kapitan Tadeusza Wrona. Komisja szuka zatem przyczyn dwóch usterek, które jeszcze nigdy nie wystąpiły jednocześnie.