Brak konsekwencji rządu Platformy Obywatelskiej i zgody między kolejnymi ministrami sprawiedliwości będą kosztowały nas ponad dwa miliony złotych. To cena odwrócenia reformy sądów autorstwa Jarosława Gowina, czyli przywrócenia zlikwidowanych sądów rejonowych. Zdecydował o tym obecny minister Cezary Grabarczyk.

Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że nie da pieniędzy na przywrócenie zlikwidowanych sądów rejonowych i nie zapisze ich w budżecie państwa. Za odwracanie jednej reformy rządu PO-PSL, drugą decyzją rządu tej samej koalicji, będą musieli zapłacić sędziowie. To sądy będą musiały wygospodarować fundusze we własnych budżetach.

Trzeba zapłacić za dwie rzeczy. Po pierwsze za dodatki funkcyjne dla nowych prezesów sądów. W tym przypadku chodzi o półtora miliona złotych rocznie.

Oprócz tego trzeba również będzie powiesić na budynkach nowe tabliczki i wyrobić pieczątki. To kolejne 600 tysięcy złotych.

Dla sądów takie wydatki to spory problem. Już teraz brakuje im funduszy na przyspieszenie prowadzenia spraw.