Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na dożywocie Mariusza G., który wraz z konkubiną dokonał rozboju na mężczyźnie poznanym przez portal randkowy. Szukali w jego mieszkaniu pieniędzy. Mariusz G. torturował ofiarę. Mężczyzna zmarł.

Sędzia Igor Tuleya skazał Mariusza G. na dożywotnie pozbawienie wolności za "zabójstwo w zamiarze bezpośrednim w związku z rozbojem z użyciem niebezpiecznego narzędzia". Konkubinę Ewę K. skazano za udział w rozboju - na cztery lata więzienia. Tym samym sąd podzielił żądania prokuratora Krzysztofa Sakowskiego z Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie.

Karę dożywotniego pozbawienia wolności należy stosować tylko w przypadkach najcięższych, ma ona charakter eliminacyjny. Mariusz G. nie wyciągnął wniosków ze swoich wcześniejszych czynów, nie zrobił absolutnie nic, by zmienić swoje życie. Zmierzał ku stoczeniu się na margines społeczny. Przejawia wysoki stopień zdemoralizowania. Kolejny raz godził w wartość, jaką jest ludzkie życie. Nie tylko godził się z możliwością pozbawienia życia pokrzywdzonego, ale takiego właśnie skutku oczekiwał - powiedział sędzia.

Sąd opisał wydarzenia z 16 marca 2017 roku w Pruszkowie. Mariuszowi G. i Ewie K. skończyły się pieniądze, dlatego założyli konto na portalu randkowym. Szukali osób o specyficznych preferencjach seksualnych, tzw. uległych - mówił sędzia. Inicjatorem miał być G.

Na portalu poznali Waldemara M., który zaprosił ich do swojego mieszkania w Pruszkowie. Zabrali ze sobą kajdanki, nóż, taśmę. Jechali w ściśle określonym celu, żeby dokonać rozboju - powiedział sędzia. Liczyli, że pokrzywdzony, wstydząc się okoliczności, w jakich poznał sprawców, nie zawiadomi policji. W mieszkaniu najpierw - jak ustalił sąd - chwilę rozmawiali, pili herbatę, później przenieśli się do sypialni.

Waldemar M. pod pozorem zabawy erotycznej został rozebrany, skuty przyniesionymi przez Mariusza G. kajdankami i przywiązany sznurem do łóżka. Wtedy oskarżeni oświadczyli gospodarzowi, że zamierzają go okraść. Mężczyzna przekonywał, że nie ma pieniędzy. Podał nawet loginy do kont bankowych, na których był debet. Oskarżony próbował wziąć przez internet kredyt na pokrzywdzonego, ale dostał decyzję odmowną. Wtedy najprawdopodobniej puściły mu nerwy.

Mariusz G. miał m.in. wstrzykiwać pokrzywdzonemu niekontrolowane dawki insuliny, mając świadomość, że Waldemar M. cierpi na cukrzycę. Na koniec dusił go poduszką. Choć bezpośrednią przyczyną zgonu był zawał serca, sąd - jak wcześniej prokuratura - uznał, że Mariusz G. dusił, żeby zabić. Po wszystkim miał powiedzieć Ewie K., że "trzeba było to zrobić, bo poszedłby na policję".

Oskarżeni ukradli Waldemarowi G. kosztowności warte ponad 10 tys. złotych. Wynieśli także z mieszkania wszystkie przedmioty, na których mogli zostawić ślady, w tym szklanki. Usunęli także ślady korespondencji na portalu i sformatowali komputer, jednak biegłemu udało się odzyskać te dane.

Ewa K. miała, według sądu, tylko wykonywać polecenia Mariusza G., była pod jego dużym wpływem. Cztery lata więzienia z grożących jej 12 lat to wynik jej niekaralności i tego, że nie pomagała w pozbawianiu życia ofiary.

(m)